niedziela, 13 stycznia 2013

Zdrada LxLight


Wyobraźcie sobie ,że jednego dnia macie wszystko.
Rodzinę , przyjaciół , władze… ukochaną osobę.
A w następnej chwili to wszystko znika..
Pęka niczym bańka mydlana pośród róż.
Znika… Tak po prostu, nie odwracalnie…
Na początku jest smutek.
Smutek ,żal i niewyobrażalne cierpienie.
Następnie  tylko złość.
I nienawiść.
A potem przyjdzie zapomnienie… Nadzieja matką głupich.
Nie wiem jak wy, ale ja nie jestem głupi.
I nie zapomnę.
Nie zapomnę tego,że odebrał mi to na czym najbardziej mi zależało.
Tą ostatnią cząstkę człowieczeństwa które we mnie zostało.
Tą ledwo tlącą się iskrę.
Ten płatek Miłości…
Zabawne… jak miłość może ogłupić.
Sprawić ,że stajemy się słabi.
Ślepi na kłamstwa i,roni,złośliwości .
A ja nie lubię być słabym.
Już zastąpiłem te wszystkie beznadziejne emocje …
Teraz jest tylko złość.
Chęć zemsty…
Chce żeby poczuł to co ja czułem!
I żeby nie zapomniał.
Aż po kres swych dni.
Chce by cierpiał… Cierpiał jak nigdy wcześniej.
Chce by poczuł nienawiść i pogardę.
Pragnę zrobić mu w sercu dziurę.
Chce… żeby to chodziło za nim jak potwór… jego własna klątwa, brzemię którego nie będzie wstanie unieść.
Chce pozbawić go wszystkiego co kocha… jak to on mi zrobił.
Bo zdrada boli.
To jest ból którego większość z was nie jest w stanie sobie  wyobrazić.
Wyobrazić sobie jak twoje serce rozpada się na milion malutkich odłamków . A każdy z nich tak rani.
 Wbija się w dusze przy każdej myśli, każdym wspomnieniu.
Zapomnienie… jest dla słabych.
A ja nie jestem słaby… nie zapomnę.
I nie wybaczę.
Niech poczuję…
Co to znaczy zdradzić Lighta Yagami!
***

Siedziałem na kanapie z zaciętą miną. Musiałem pomyśleć. Już od jakiegoś czasu unikam Ryuzakiego…
Unikam… to mało powiedziane. Robię wszystko by się z nim nie zetknąć, by go nie zobaczyć, i udaje mi się.
Od tygodnia on próbuje ze mną porozmawiać. Nie wie o co chodzi, a podobno jest mądry.
Zacisnąłem powieki.
On… on mnie zdradził. Byliśmy ze sobą od dłuższego czasu, oczywiście w tajemnicy.
Dzisiaj byłyby dwa miesiące.  
Jedna samotna łza potoczyła się po policzku Kiry…

(Tydzień wcześniej, godzina 20 .00 wieczorem)

-Ryuzaki… Ryuzaki zapomniałem moich zeszytów… ty je ostatnio odkładałeś.. Ryuzaki!-  Za 30 minut miałem wieczorne zajęcia, dodatkowo w połowie drogi na uczelnie zauważyłem ,że nie mam w torbie notatników. Nie wiem dlaczego zrobiłem się taki zapominalski… L kocie co ty ze mną zrobiłeś.
Zachichotałem cicho pod nosem.
Dziś wszyscy policjanci mają wolne, w końcu każdemu przyda się chwila wytchnienia. Żałuję bardzo ,że nie mogę zostać z Ryuzakim….Nie mogę pozwolić sobie na opuszczenie się w nauce.
-Nie bocz się… wynagrodzę ci to… Ryuzaki?- Przez chwilę wydawało mi się ,że usłyszałem jakby…jęk?
O znowu… i jeszcze raz.
Zmarszczyłem brwi i ruszyłem w kierunku skąd wydobywał się dźwięk.
To co ujrzałem przerosło moje najśmielsze koszmary.
Wytrzeszczyłem oczy , które dziwnie szybko zaszły łzami.
Czułem jak moje serce przyśpiesza… bałem się. Tak cholernie się bałem ,że to prawda.
I miałem czego… To był koszmar z którego nie mogłem się wy budzić .
Ryuzaki jęczał głośno w ramię Matsudy… On przyciskał go, może zbyt mocno i swoimi palcami przygotowywał go do wejścia. Byli nadzy, Matsuda raz po raz lizał detektywa w ucho, na co ten zamykał mocniej oczy. Bardzo mocno zaciskał ręce na ramionach mężczyzny .
Powoli zacząłem się cofać. Łzy już ciurkiem spływały po mych policzkach.
Wytarłem dłonią oczy. Pierwszy raz płakałem.
Czułem jak mój świat się wali… Uciekłem…
Zamknąłem się w swoim pokoju.
Niedostępny dla świata.
Osunąłem się po ścianie… Schowałem twarz w ramionach i łkałem.
Nawet nie wiem ile czasu tak siedziałem, szlochając. Raz głośniej, raz ciszej.
W głębi serca miałem nadzieje ,że L to usłyszy… ,że przyjdzie przytuli mnie i powie ,że to był sen.
Ale nie przyszedł.
Czemu skradł mi serce, skoro teraz je tak bezczelnie wyrzucił.
-Light… nie wierzę hihihihi… bezwzględny Kira płacze? To szatan w ludzkiej skórze ma uczucia? – Ryuk położył się na łóżku , podpierając głowę dłonią.
Spojrzałem na niego… coś w moim wzroku było ,że spoważniał .
-Wyglądasz jak jedno wielkie nieszczęście… Powiedz wujkowi Ryukowi co się stało hyhy- Jednak w jego śmiechu już nie było rozbawienia.
Musiałem , musiałem się komuś wyżalić!
Nie poznaję siebie…
-Bo… bo – Szloch nie pozwalał mi wydobyć z siebie głosu.- Ryuzaki… on … z Matsudą… oni…
Ryuk przyjrzał mi się uważnie, i powiedział coś czego w życiu bym się nie spodziewał.
-Skoro to zrobił, nie był ciebie wart. Nie ma sensu marnować łez Raito… – Mruknął i spojrzał tęsknie w okno.- Pozwolisz ,że…
-Nie zamykam cię tu przecież… leć.- Wytarłem rękawem nos, wyglądając zapewne jak dziecko któremu zabrało się ukochaną zabawkę.

###  ###
Od tamtej pory , byłem zagubiony. Ale już koniec.
Rozszerzyłem oczy…
Czemu ja na to wcześniej nie wpadłem.
Spojrzałem na zegarek, 13.15.
Zapewne rozmawiają o mnie, hyhy.
Koniec grzecznego Lighta.
Chwyciłem szybko notatnik.
W ekspresowym tępię wyszukałem w sieci, nazwiska przestępców. Całkowicie przypadkowych.
Działałem pod wpływem chwili.
Nie patrzyłem nawet na to co zrobili…
Liczyła się tylko chęć pokazania mojej władzy.

###    ###
Odgryzł sobie wszystkie palce, następnie uświadamiając sobie co zrobił, skoczył z okna swego mieszkania, o godzinie 14.00

### ###
Wbija sobie nóż serce, na oczach swojej córki . Śmierć godzina 14.30.
Imion było więcej.
Moje oczy zabłysły nieznanym blaskiem , wstałem i ruszyłem w kierunku gabinetu.
Gdzie byli policjanci i … on.
Z rozmachem otworzyłem drzwi.
Wszystkich zamurowało.
L patrzył na mnie swoimi czarnymi niczym smoła oczami, jakby się cieszył ,że mnie widzi. Jednak jego mina zrzedła gdy zobaczył moje spojrzenie.  Ojciec był oburzony moim zachowaniem , a reszta była całkowicie zszokowana…
Matsuda…
Skierowałem moje oczy, które następnie wymierzyć mu silnego kopniaka w brzuch. Potem uderzyłem go pięścią w twarz. I jeszcze raz, i jeszcze raz. Wymierzałem celne i silne ciosy , z jego nosa, wargi i policzka sączyła się krew. Nieudolnie próbował zasłonić twarz rękami.
Nagle poczułem silne dłonie, odciągające mnie od tej małej szmaty.
Były jeszcze jakieś krzyki…
-Yagam- kun! Co ty wyprawiasz ?! -  L patrzył się na mnie, zdziwiony jak jeszcze nigdy wcześniej .
Zmrużyłem oczy i chwyciłem go za rękę.
-Musimy pogadać.- Warknąłem, ciągnąć go za rękę w kierunku wyjścia, następnie do mojego pokoju.
Rzuciłem go na łóżko , po czym zamknąłem drzwi .
-Light…. Co jest?- Spytał drżącym głosem.
-Jak to co… po prostu chce się z Tobą kochać.- Wypowiedziałem te słowa głębokim barytonem, który był jednocześnie straszny jak i podniecający. Ruszyłem do niego kocim krokiem.
Objąłem go od tyłu, całując szyję.
Jęknął.
-O nie kochany… dziś nie będzie ci przyjemnie. Wystarczająco dużo przyjemności zaznałeś tydzień temu…  Polizałem go w ucho, a on błyskawicznie się odwrócił.
-Co ty gadasz , ja…
-Ciiii… gardło będzie ci jeszcze potrzebne…. –Przygryzłem płatek jego ucha-  Powiedz mi….co byś zrobił, gdybyś zobaczył mnie z innym mężczyzną …hmm?
L zarumienił się głęboko, jakby zmieszany.
-Ja …. O co ci chodzi? AH! – Krzyknął gdy zacisnąłem palce na jego męskości , przez spodnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.