niedziela, 13 stycznia 2013

Pocałuj mnie,Light. LxLight


Noc z czwartku na piątek nie zapowiadała się w żaden sposób specjalnie.Te same czynności,te same pokoje…a jednak coś się zmieniło.Może nie było to widoczne dla innych,ale w relacji L – Light coś jakby pękło.Zaczęło się od kajdanek.Przez ten czas musieli być zgodni i wyrozumiali co łatwe nie było dla obojga.Ale gdy ciężkie,metalowe kajdany opadły na podłogę,dumnie informując o zakończeniu pewnego etapu tej historii na ich twarzach na dosłowną sekundę pojawiło się coś na kształt smutku.Możliwe?Czemu nie zważając na ich poranne kłótnie o błahe sprawy kończące się poczochraniem włosów bruneta i ciepłym uśmiechem szatyna.
Ale wracając do czwartkowej nocy…

-L?! L gdzie Ty masz w tym bałaganie te kwitki,które Ci dałem?!
Krzyknął chłopak przerzucając gorączkowo papiery na stole,popijając herbatę.
Nie rozumiał jak w takim bałaganie można w ogóle pracować i cokolwiek znaleźć.
Pomiędzy papierami znalazł mały,srebrny kluczyk.Automatycznie na twarzy pojawił się uśmiech i wspomnienia,które potrafiły go rozśmieszyć.
Przykładowo ich kłótnia w sypialni,że L ma się przy nim rozebrać i przebrać w piżamę,bo inaczej go nie wpuści do łóżka.Detektyw zdenerwowany rozebrał się do błękitnych bokserek i stał jak głupi szukając wzrokiem tej przeklętej piżamy.
-Hmm..niezłe ciacho z Ciebie,Ryuuzaki.
Zaśmiał się szatyn podpierając głowę ręką i bezczelnie gapiąc się na blade ciało chłopaka,mrugnął do niego.
Oburzenie i nie smak jaki odczuł kruczoczarny,było widoczne.
Heh..te czasy.Ze wspomnień wyrwało go delikatne dźgnięcie w bok.Light szybko zamrugał,odkładając kluczyk.
-Wołałeś mnie.
Mruknął bezbarwnie mężczyzna za nim,jedząc żelka.
-A tak,ale już nie trzeba.Jak tam ze snem?Sypiasz już normalnie?
,,Muszę mieć bardziej obojętny ton.,,
-Czasem śpię…zależy od dnia.Czy był męczący czy też nie.A co? Martwisz się,że jak mnie odwiedzisz to będę siedział na fotelu?
-Co masz na myśli? Od kiedy uwolniłem się od Ciebie jesteś jakiś dziwny.
,,Najważniejsze zachowywać się jak zwykle.Trudne.,,
-Uwolniłeś?Hmm…Jestem zbyt tradycyjny żeby zmieniać to co lubię lub robię,więc jak zwykle sobie coś ubzdurałeś,albo improwizowałeś żeby zmienić nie wygodny temat.
Oczy bruneta pogłębiły swą czerń gdy Watari wjechał z wózkiem pełnym pączków z lukrem.
-Pozwolisz…
-Jasne idź.Nie trzymam Cię.
Rozczochraniec w mgnieniu oka znalazł się przy wózku wpychając w siebie tyle pączków na ile pozwalały wypchane policzki.
-Dobranoc,Ryuga.
Brunet pokiwał głową i za moment zabierając ,,na wynos,, pączka,uśmiechnął się i powędrował do swojej sypialni.
,,Dziwny człowiek…,,

Trzy godziny później.

Wychodząc z pod prysznica i wycierając mokre włosy,Light myślał o NIM.Tak właśnie o nim.Nigdy nie pozwalał sobie na to aby cokolwiek przysłoniło trzeźwe myślenie i postępowanie,ale ciekawość czy młody geniusz śpi była większa.
Ubrał się w piżamę w paski i z małym prezentem zabranym z kuchni pomaszerował do sypialni niedaleko od jego.
Stanął przed starymi,masywnymi,drewnianymi drzwiami i cicho zapukał.Gdy nikt nie odpowiedział więc lekko uchylił drzwi.Światła pogaszone,chłopak śpi.W zasadzie mógłby już sobie pójść,ale jego uwagę przykuła mieniąca się przez księżyc srebrzystym blaskiem zbroja stojąca w kącie.Zawsze jakiś pretekst.Zamykając drzwi do jego nosa dostał się zapach starych książek pomieszany ze słodką wonią słodyczy.Ogólnie pokój był urządzony w stylu średniowiecznym.Portrety i miecze swobodnie wisiały na kawowej ścianie.Na czarnej,wypolerowanej podłodze odbijał się księżyc rzucając blask,który lekko rozświetlał pokój.
Na środku stało wielkie bordowe łóżko z baldachimem,a w nim skulone,małe ciałko zakryte po nos grubą kołdrą.Obok stał także dębowy stół pokryty mnóstwem  ciastek,żelków,pączków,babeczek,ale nigdy nie widział aby pił jakieś słodkie napoje.Tylko kawa i herbata były widocznie dla niego wystarczające.
Powoli usiadł na krawędzi łóżka i przyglądał się jak detektyw raczej nieświadomie kręci raz po raz noskiem.To było tak urocze,że blondyn przysunął się dla lepszego widoku.
W Light’cie wzrosła adrenalina gdy poczochraniec przeciągnął się i położył na plecach,drapiąc się po czuprynie.Siedział tu już długo,ale dopiero teraz spostrzegł,że nie odłożył babeczki z truskawkowym musem.Teraz spoczywała dumnie na samym czubku słodkiej piramidy z precelków.
Widok spokojnie unoszącej się i opadającej piersi Ryuuzakiego koiła skołatane nerwy szatyna,a gdy przypomniał sobie jak kiedyś czarnowłosy przytulił go przeszły po nim dreszcze.Miał taki delikatny uścisk…i skórę.Więc długo nie myśląc położył się obok,powoli odwracając twarzą do siebie jego ciało,aby zaraz się mocno w nie wtulić.Cichy pomruk wydobył się z zagłębienia jego szyi,a smukłe,blade palce zacisnęły się na paskowanej koszuli.
Ciepło i spokój jaki emanował z L’a udzielał się mu z każdą chwilą.
Właściciel wielkiego łoża zaczął z zamkniętymi oczami wyciągać kołdrę spod Kiry.On więc posłusznie mu ją udostępnił aby potem zostać nią przykryty i mocniej przyciśnięty do drobnego ciała.
Detektyw zgrabnie ułożył sobie lewą nogę sąsiada między swoimi,ciągnąc ją do góry.W końcu została powstrzymana przez męskość bruneta,który zamruczał głośno czując zimne udo na gorącej skórze.
- Ryuuzaki jesteś zboczony…
Szepnął chłopak gdy zauważył dwie,duże,czarne błyszczące kulki wlepione w jego twarz.
Ten tylko wzruszył ramionami i oplótł ręce wokół talii Kiry.
- Pocałuj mnie.
Chwilowe zatrzymanie akcji serca i typowy ,,wytrzeszcz,, właśnie dopadł Light’a.On i on?! Aale..
-Co?
-Widzę,że słyszałeś.Pocałuj mnie..proszę.Albo będę myślał,że jesteś Kirą i boisz się,że jakoś to odbiorę i..i…
Jednak leżenie nie jest dobrą pozycją do negocjacji.
Blondyn zaśmiał się na widok zmartwionej twarzy przyjaciela i cmoknął go w kącik ust.
- Ale ja jestem dużym chłopcem.
Wychrypiał i nie pewnie przejechał językiem po kształtnych ustach przyszłego kochanka.
Bez zbędnych słów Light złapał język i pocałował go najbardziej namiętnie jak potrafił.
L zadowolony pocałunkiem zaczął rozpinać guziki w piżamie jedną ręką,a drugą zaczął zsuwać spodnie.Lecz nie dane mu było dokończyć.Silne dłonie zakleszczyły się wokół szczupłych nadgarstków,powalając bruneta na plecy.
Dopiero gdy docisnął go swoim ciężarem puścił je.
Siedząc na biodrach zaczął kołysać się i namiętnie gryźć wydawałoby się cienką skórę na szyi zostawiając malinowy ślad błyszczący srebrnym blaskiem.Ciche jęki przyjemności odbijały się od grubych ścian.Rozpiął mu koszule ukazując piękny brzuch.Dłoń Kiry zacisnęła się mocniej na czuprynie detektywa gdy ten zaczął masować dłonią jego penisa,który z całych sił chciał wydostać się z krępujących go spodni.Słysząc ciche stękanie blondyna,L podniecił się już wystarczająco aby dać to odczuć mu w dość dosłowny sposób.
-Light…
Matowe źrenice zwróciły się ku drżącemu głosowi.
-Zrób..mi to samo.
Ciężkie westchnienie wydobyło się z gardła Ryuuzakiego czując wsuwające się zimne palce i oplatające sztywny i pulsujący członek,które w swoim dość szybkim rytmie przesuwały się po nim doprowadzając właściciela do szaleństwa.
Ostatnie jęknięcie i Light już zadrżał spełniony,lekko opadając na pierś dyszącego detektywa.Zaciskając palce i pocierając energicznie żołądź sprowokował ciało bruneta do nienaturalnego wygięcia się i wydawania z siebie mnóstwa rozkosznych dźwięków.
Rozebrał ich oboje i zbierając mleczną spermę z płaskiego brzucha L’a,zatopił w nim dwa palce przytulając do siebie jedną ręką.Na twarzy przyjaciela pojawił się grymas niezadowolenia i bólu lecz nie płakał.Ciche stęknięcie było chyba znakiem,że już można…
Najpierw wyciągnął palce i popatrzył na różową twarz przyjaciela.
- Połóż mi nogi na biodrach i powiedz,że mi wybaczysz.
Szepnął czule całując podbrzusze czarnookiego,spoglądając na półprzymknięte powieki i szybko opadający tors.
 Pokiwał nieprzytomnie kładąc ciężkie nogi i przysunął się.
Ostry ból otrzeźwił umysł chłopaka i nakazał wyprodukować łzy,które samotnie spływały po rozgrzanym policzku,a ze zdartego już gardła krzyk.
-Nie! Nie! To boli! Nie!
Widok szarpiącego się L’a zakuł w serce Kiry.Nie wiedząc co zrobić aby ulżyć przyjacielowi zaczął szeptać mu do ucha pełnym ciepła głosem i koić ciało mocnymi pieszczotami dłoni.
Szloch potrwał jeszcze trochę,zaraz uspokoił się i rozluźnił wtulając w tors szatyna.W końcu zaczęli poruszać się w tym samym rytmie,stękając głośno.Namiętne pocałunki były rekompensatą za minimalny dyskomfort i ból jaki doznał.
Po paru głębszych ruchach Light wyprostował się i podniósł wiotkie ciało do siebie,liżąc jego żuchwę i szyję.
Aby było mu lżej poczłapał jakoś do ściany i oparł Ryugę o nią,przyśpieszając ruchy bioder.Wcisnął między ich rozgrzane ciała rękę,zaciskając dłoń na twardej męskości kochanka po czym zaczął stymulować go mocnymi ruchami dłoni.Po raz niezliczony drażniąc jego prostatę oraz penisa doprowadził go do osłabiającej rozkoszy powodujący totalny brak sił.Wygiął się w łuk,wyprężając tors i czując niemiłosierny gorąc zaczął szybko dyszeć.Przyglądał się zamglonym od ekstazy wzrokiem jak szatyn z grymasem na moment zamiera aby zaraz powoli,ale głęboko wbijać się w ciało chłopaka wypełniając je gorącą cieczą,która leniwie spływała po udach detektywa.Z sykiem przyjął do świadomości ten fakt i opadł na Light’a,odgarniając mokre kosmyki z jego twarzy wpił się po raz wtóry w słodkie usta.
Zmęczeni zakryli się kołdrą i opatuleni swoimi ramionami powoli zasypiali,namiętnie żegnając ciężki dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.