niedziela, 13 stycznia 2013
Rzodział 5
Rozdział 5:
Wiadomość od śmierci…
Nie odzywali się przez reszte jazdy. Gdy dotarli do wielkiego budynku, na powitanie wybiegła im blond dziewczyna, która rzuciła się szyje Kiry.
-Oh, Light! Tak tęskniłam! Bałam się że Cie więcej nie zobaczę!- płakała ze szczęścia, aż starszy mężczyzna z wąsami jej nie odciągną.
Ojciec Light’a jego dowodzącym w policji, lecz teraz zajmuje się jedynie strawą Kiry, kierowana pod okiem L. Wysoki, przeciętny mężczyzna, nosił okulary i gęste wąsy. Włosy jak zawsze zaczesane do tyłu i poważny wyraz twarzy.
-Misa, musisz jechać na sesje zdjęciową- oświadczyła starsza kobieta podchodząc i zabierając Amane do długiej limuzyny z napisem an boku ”Misa-Misa”.
Gdy wreszcie dziewczyny odjechały, co trwało wieczność przez blondynke, bo cały czas upierała się by zostać dziś z Light’em. Lecz menadzerka przekonała ją, że ta sesja jest bardzo ważna.
Detektywi weszli do budynku, do pokoju gdzie stał duży telewizor plaznowy, przed którym stał fotel, a nieco dalej stały, dwie kanapy, fotel, które otaczały mały stolik, na którym stało pełno słodyczy.
Od razu gdy weszli, młody detektyw usiadł przed telewizorem i włączył magnetowid. Na wielkim ekranie pojawiła drukowana litera ”K”.
-Witam L i innych detektywów. Dziewczyna którą porwaliście, myśląc iż jest drugim Kirą, wcale nim nie jest. Drugi Kira jest już ze mną i oboje nie możemy się już doczekać naszego spotkania, podczas którego najpewniej Cie zabiję L. Zabawa się zakończy a Ja będzie kontynuował oczyszczanie świata…- zakończył cichym chichotem.
-Ale..- chciał już coś powiedzieć detektyw Matsuda, gdy cichym głosem przerwał mu L.
-To nie koniec- powiedział Ryuzaki, nie spuszczając wzroku z telewizora.
-Aby udowodnić moją autentyczność, zabije dwoje ludzi.. Pierwszy, Tojou Dera, przebywający w więzieniu za napad z bronia i cztery zabujstwa, zginie na zawał czwartego października, o godzinie 10:21 podczas śniadania- oświadczył głos.
-Zgon potwierdzony, dzisiaj rano, tak jak powiedział- potwierdził szybko L, zanim głos znów przemówił.
-Drugi, Paul Rodigo, winny morderstwa dwunastu modelek, nie skazany z braku wystarczających dowodów, prowadący program Życie Gwiazd, zginie na zawał tego samego dnia, o godzinie 11:54, podczas swojego programu na żywo- zakończył głos.
-Zginą dokładnie o tej godzinie- znów potwierdził L, zaciskając dłonie na kolacha, które tulił do siebie. Wyglądał jak małe dziecko czekające na oczywistą karę od rodziców.
-L..- znów się odezwał głos- Jesteś godnym przeciwnikiem, lecz czas naszego spotkania się zbliża nieubłaganie, a z nim, zobaczysz prawdziwą śmierć- zakończył głos. Taśma się skończyła i telewizor zgasł.
L spojrzał na młodego Yagami’ego, który wpatrywał się w zgaszony telewizor ze zdziwieniem na twarzy.
Szatyn dokładnie pamiętał jak wpisywał w notesie te nazwiska i godziny zawału, lecz jak? Kto mugł to zrobić, skoro Misa była uwięziona i odcięta od świata na parę ładnych dni.
„Ryuk? Nie, sam cały czas powtarza że nie będzie pomagał i nawet Ren nie mugł wiedzieć o ludziach wpisanych w mój dziennik, wiec kto?”- myślał szybko i chaotycznie Kira.
-Light- powiedział starszy Yagami przerywając mu zamyślenie- Co o tym sądzisz?- zapytał podchodząc do syna.
-Hmm..- szatyn udał zastanowie by przemyśleć sytuacje. Przymkną oczy.- „Ja wiem że to nie był prawdziwy Kira, ani drugi Kira, ale oni w to wierzą. Nie ważne jak Tamten to zrobił, pomyśle nad tym puźniej, ale uratował Mise, więc niech mu będzie”- Otworzył oczy i spojrzał na młodego detektywa, który go zaskoczył.
L wpatrywał się w niego, kciukiem dotykając ust. Może i wyglądał jak zwykle, lecz Light widział w jego ciemnych oczach, ukryty strach. On na prawdę wierzył że tą taśme przysłał prawdziwy Kira, a jego słowa go zmartwiły. Do tego podejrzewał młodego Yagami’ego iż on jest Kirą, więc jest jeszcze gorzej..
-Sądze..- zaczął szatyn zakrywając przez moment usta dłonia, aby nikt nie zauważył jak nadgryzł ze zdenerwowania dolna wargę.- Że to jednak.. Prawdziwy Kira, ale jest coś jeszcze..- ostatnie zdanie dodał szybko widząc w oczach bruneta załamanie- Powiedział że nie mogą się doczekać spotkania, co znaczy iż chcą się spotkać- mówił obserwują detektywów, lecz co chwila zerkał na jednego, do którego się teraz bardziej zwrócił ze swoją teorią- Ale nie powiedział że Cie w tedy zabije, tylko najpewniej, więc nie jest pewnien czy mu się uda.
L delikatnie się uśmiechną, co odwzajemnił młody Yagami, widząc jak w jego oczach zaczyna iskrzyć spokój.
-Do tego- kontynuował Light, teraz patrzać na wszytkich bez faworyzacji- Powiedział: Zabawa się skończy. Zabawa- powtórzył słowo, aby detektywi zrozumieli, lecz tylko jeden załapał aluzje, a raczej czekał aż On to zauważy.
-Zabawa się skończy- kontynuował dalej L, znów włączając wideo. Przewiną kawałek.
-Zabawa się zakończy a Ja będzie kontynuował oczyszczanie świata…- zatrzymał po tym zdaniu.
-To tak jakby.. Zaczął go oczyszcząć, bo zaczęło mu się nudzić, nie mogąc wykorzystać swoich zdolności- przewiną szybko, prawie na sam koniec.
-L, jesteś godnym przeciwnikiem, lecz czas naszego spotkania się zbliża nieubłaganie, a z nim, zobaczysz prawdziwą śmierć- znów zatrzymał.
-Powedział że chce się spotkać, a teraz mówi że podczas spotkania zobaczę prawdziwą śmierć, więc może..
-Będzie chciał kogoś zabić, byśmy wiedzieli że to właśnie teraz- dokończył za niego Light, przez co Ten na tychmiast odwórcił głowę w jego stronę z dziwnym wyrazem twarzy, jakby.. Chciał mu pogratulować dedukcji?
Wpatrywali się w siebie przez dłuszą chwilę, która wyglądała dla detektywów, stojących z boku, jakby rozmawiali telepatycznie.
-Szefie- szepnął Matsuda zasłaniając usta dłonią i nachylając się do starszego Yagami’ego- Jak to możliwe że są ineteligentniejsi od nas?- zapytał dalej szepcząc.
-Sam nie wiem- odpowiedział ojciec Light’a.
-Ja stawiam na nowego wirusa umysłowego- zażartował Aizawa do Matsudy.
Kilka minut później, wszyscy detektywi siedzieli wokół stolika ze złowyczami, lektując się ciastem i herbatą.
Light jeszcze zdążył pokłócić się z Ryuzaki’m, o to iż sypie stanowczo za dużo cukru do swojej herbaty i przyprawia słodkie już ciasto, czekolawowymi cukierkami. W końcu szatyn nie wytrzymał..
-Dosyć tego! Dostaniesz cukrzycy!- podniósł głos młody Yagami, zabierając do połowy zjedzone ciasto- I próchnicy zębów!- dodał odkładając ciasto na stół.
-Spalam ten cukier swoja inteligencją- odparł obojetnie brunet, sięgając po herbate.
-Chyba jej brakiem!- zaprzeczył Kira znów zabierając chłopakowi słodkości i odkładając je zdala od niego- Jeszcze trochę a moce Kiry nie będą potrzebne by wywołać u Ciebie zawał!- warkną na koniec, po czym usiadł i zapadła cisza..
L wyglądał naburmuszony przez okno, a Light obserwował kasete z nagraniem Kiry, które leżało obok.. Inni detektywi siedzieli cicho obserwując speszeni nastolatków.
W końcu Matsuda uśmiechną się nerwowo i popił swoja herbatę. Gdy odsuną naczynie od ust, spojrzał w stronę Light’a.
-Light.. Jak idzie Ci w szkole?- zapytał niepewnie Matsuda, znów popijając herbatę. Szatyn powrócił wzrokiem na detektywów, tak jak L, który wyglądał na bardzo ciekawego..
-Idzie mi dość dobrze- odparł skromnie młody Yagami, a jego ojciec uśmiechną się dumnie.
-Light jest jednym z najleprzych uczniów w kraju, a w swojej szkole nie ma sobie równych!- powiedział szef z wielką dumą w głosie.
-A jak z tym nowym? Miku Koshi’m? Podobno jest w twojej wyszej klasie liceum, a ma dopiero 14lat..- powiedział Ryuzaki z przebiegłym uśmiechem na twarzy.
Dorośli spojrzeli na niego zaskoczeni, a Kira prychną i machną na niego ręką.
-To pewnie pomyłka. Założe się że jutro go nie będzie- odparł obojetnie Light- Choć był nieco dziwny- przyznał zerkając na L’a.
-Może.. Ale jeśli nie, to chętnie mu się przyjrze..- powiedział Ryuzaki łapiąc szybko ciastko kremowe ze stolika, całe wkładając do ust.
-Ryuzaki!- krzykną na niego szatyn…
W tym czasie..
Demon przeklinał jakiś czas głupote i brak skromności u Light’a, gdy nieco mu przeszło poleciał pod okna jego szkoły, przypatrując się mu się z ukrycia.
Nagle zauważy drobną istotkę. Ciemne włosy i ten zielone oczy.. Drobna budowa ciała i te zielone kokardy.. Postać wyglądała tak samo jak Ona..
Demon zszedł z drzewa, lecz schował się za jego konarem.. Teraz widział dokładniej postać.. Była nieco większa niż pamietał, ale..
-Miku.. Toshi..- wyszeptał smutno Ryuk, rozkładajac czarne skrzydła i zamachując nimi, znów wzbijając się w powietrze..
Chłopak odwrócił się usłyszawszy szelest, lecz niczego nie zauważył, gdyż demon był już daleko.. Lecz jednak wrócił zrezygnowany zastanawiając się dla czego..
Jednak iż chłopak nie był jego małą Mikumi, coś kazało mu go obserwować.. Gdy Miku siedział w klasie, ławkę dalej od Light’a, przyglądła mu się nadal myśląc o Mikumi..
Nagle czternastolatek odwrócił wzrok w jego stronę. Dyskretnie obserwował drzewo na którym siedział, tak jakby go widział..
-To nie możliwe.. On jest zwykłym człowiek i nie miał styczności z Death Note, ale.. Patrzy prosto na mnie..- myślał Ryuk drapiąc się w policzek. Nagle chłopak się uśmiechną i zamrugał szybko zielonymi oczkami.
Demon zdziwił się i odrócił głowę, lecz nadal obserwował chłopaka z ukosa.. W pewnym momencie Kira się odrówił w jego stronę, a Miku speszony odwrócił głowę i więcej nie wyglądał przez okno..
Gdy zajęcia się skończyły, wszyscy wyszli z klas, lecz Miku siedział aż wszycy nie wyszli. Gdy ostatni uczeń wyszedł, szatyn też zaczął się zbierać.
-Miku!- zawołał go nauczyciel. Chłopak nie chętnie podszedł do biurka nauczyciela etiki- Nie jesteś z tąd, prawda?- zapytał nauczyciel wstając z miejsca..
-Tak proszę pana- odpowiedział słabo chłopak, gdy mężczyzna staną koło niego.
-Czy rodzice na ciebie czekają? Są w domu?- pytał dalej nauczyciel.
-Nie prosze pana- dopowiedział Miku.
-No to może odprowadze Cie do domu- zaproponował nagle mężczyzna.
-Nie, dziękuje prosze pana, bo i tak jeszcze nie wracam do domu- wyjaśnił szatyn.
Nagle nauczyciel go złapał za ramiona i powalił na biurko.. Chłopak jękną i zaczął się szarpań, lecz nie miał wystarczająco miejsca. Mężczyzna podwiną jego kosulę i zaczął macać krocze w spodniach, dysząc przy tym jak chory pies..
Miku krzykną i wyciągną rękę w stronę okna, w stronę Ryuk’a.. Ten zamarł.. Nie miał już wątpliwości.. Chłopak go widział i błagał w tej wchwili o pomoc…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.