niedziela, 13 stycznia 2013
Ryzykowna gra LxLight cz.3
Ooo nie Light.Tak nie będziemy grać.Skoro Ty mnie upokorzyłeś i wykorzystałeś do swoich celów dwa razy to ja też mogę.
Całą noc przesiedziałem przy komputerze i nudnawej książce.Gdy zrobiło się jasno wsadziłem kajdanki do tylnej kieszeni od spodni i zszedłem na dół.Gdy schodziłem ze schodów oczy wszystkich były skierowane na mnie.Przez moment poczułem się jak gwiazda dnia…
Uśmiechnąłem się lekko do blondyna i szybko wskoczyłem na kanapę,siadając obok niego.
-Wymyśliłeś coś Raito-kun?
Mruknąłem łapiąc ciastko z truskawką na wierzchu.
-Wiesz myślę,że tak! Posłuchaj…EJ! uważaj jak jesz?!
Cóż tak zająłem się truskawką,że kiedy Matsuda spytał o kawę drgnąłem i przypadkiem ciacho spadło na bluzkę i spodnie potencjalnego Kiry.
-Och! Wybacz.Moje ciastko…zginęło śmiercią tragiczną przez moją nieuwagę i jeszcze Cię pobrudziłem…
Westchnąłem głęboko i popatrzyłem w czekoladowe źrenice.
Błyszczały się w świetle padającego na nas słońca,rozjaśniając jego twarz.
-Emm…jak chcesz możesz zebrać..coś się chyba uratowało.
Prychnął śmiechem i wyprostował się abym miał łatwiej zebrać resztki widelczykiem,lecz ja zacząłem zlizywać krem z bluzki i spodni,podpierając się o jego ramiona.
-R..Ryuuzaki!? Zostaw Light’a!
Policjanci,aż cofnęli się patrząc na tą scenkę.Uniosłem wzrok do góry patrząc mu głęboko w oczy i z triumfalnym uśmiechem ,,zjadłem,, ciastko.Przez chwile siedział gapiąc się na mnie i w końcu szepnął
-Po co to zrobiłeś?! Myślą,że Ty..że my..
-Ty mnie znieważyłeś wczoraj to ja Cię dzisiaj.Oko za oko,upokorzenie za upokorzenie przyjacielu.
Wstałem i poszedłem usiąść przed komputerem.
I znów ta dwugodzinna przerwa na ,,normalne,, życie.Stłumiłem ziewnięcie i sięgnąłem herbaty aby siorbnąć trochę.Mój przyjaciel siedział przed laptopem,męcząc się.
-Light Ty masz już dziewczynę?
Podniósł na mnie wzrok i przymknął klapę od komputera.
-Tak.Od nie dawna jestem z Misą Amane…na pewno ją znasz.Jest ładna,ale musi…
-Całowaliście się już?
Wiem,że moje pytania są mało w,emm…dobrym smaku.
-L…nie znamy się na tyle,aby..
-Czyli całujesz osoby z którymi znasz się długo? Hyh czyli musisz być w tym mistrzem..wczoraj miałem próbkę.
Uroczo zaczerwienił się i złapał muffinka.
-To normalne,że całuje się osoby które dobrze znamy,a przede wszystkim lubimy..bardziej.
Jaki zakłopotany..
-Czyli lubisz mnie bardziej.Miło mi.
Niespodziewanie zakrztusił się kawałkiem babeczki,aż poczerwieniał od kaszlu.Wolno podszedłem do niego i z całej siły klepnąłem go w plecy dzięki czemu już tak nie kasłał.Chłopak,aż zsunął się lekko z kanapy i popatrzył na mnie z…podziwem?
-Silny jesteś…
-Nawet nie wiesz jak bardzo.
W tym momencie złapałem go za nadgarstki i przewróciłem na kanapę.Wyrywał się był silny,ale udało mi się spiąć mu dłonie nad głową.
-L co ty chcesz ?! Przepraszam,że tak robiłem wczoraj ja tylko tak…a z resztą puść mnie!
Zachichotałem cicho i usiadłem na nim uniemożliwiając mu jakikolwiek ruch.Szybko rozpiąłem mu koszule i zerwałem krwisty krawat.Zachwycony pięknem jego ciała najpierw przytuliłem się do niego,a potem mocno gryzłem go po ciele,szczególnie sutki.
Słyszałem jak krzyczy z bólu i wije się pode mną.Byłem zły,a zarazem tak podniecony…musiałem to jakoś wyrazić.
Zaprzestałem tego gdy w małych rankach zaczęła pojawiać się krew.Odwróciłem się i zdjąłem mu spodnie wraz z szortami.Jego ciało było piękne i takie czyste…nie chodzi mi tu o higienę,ale o to,że nikt oprócz teraz mnie jej nie dotykał i nikt jej…nie po kąsił.
Pocałowałem go w pełne,malinowe usta i położyłem dłoń na jego sztywnym członku.Westchnął i spojrzał mi w oczy czekając dalszych posunięć.Oderwałem się od ust.
-Spory…
Mruknąłem cicho,ale na tyle głośno aby mnie usłyszał.Jego policzki momentalnie zrobiły się różowe.
Szybko wbiłem paznokcie w jego biodra i przekręciłem na brzuch.
Syknął cicho i zaraz jęknął gdy gotowy do działań penis otarł się o szorstki materiał kanapy.Całym językiem przejechałem po krągłych pośladkach,zahaczając o jego wejście.
-L ja nie chce..
Czyżby sprzeciw? Nie toleruje sprzeciwu.
-Ale ja chce.
Rozebrałem się i sięgnąłem po bitą śmietanę.Posmarowałem nią penisa
-Przywitaj się ładnie z moim wiernym przyjacielem.
Szepnąłem mu do ucha,aby zaraz po tym wepchnąć się do środka.Aż westchnąłem czując otaczającą,przyjemną ciasnotę.Niestety blondyn nie podzielał mojego zdania i darł się abym wyszedł z niego.
-Miałeś być grzeczny!
Warknąłem i mocno pchnąłem biodrami zatapiając się w nim cały.Złapałem go za włosy odchylając głowę i pocałowałem chaotycznie przygniatając spuchnięte usta.
Nasze ruchy zsynchronizowały się i razem przekrzykiwaliśmy siebie,słysząc jedynie swoje jęki.Spostrzegłem,że moje ruchy nie były już tak delikatne i stosunkowo czułe jak na początku.Teraz nadziewając się w niego czułem rosnącą żądze.W pewnym momencie nachyliłem się do niego i przytuliłem,całując kark.
Doszedł pierwszy.Jego twarz spowiła ekstaza,a ruchy stały się powolniejsze lecz mocniejsze.
Czemu widoki zamazują się,a dziwne ciepło i rozkosz pchają mnie do przodu?W końcu biała ciecz wytrysnęła ze mnie powodując fale ogarniającego szczęścia i,że serce na moment przestało bić.
Ciężko dysząc opadłem na plecy Light’a wtulając się w nie.
Zasnął oczywiście pierwszy.Musiał być pierwszy.Zdążyłem nakryć nas jakimś kawałkiem materiału i nie przejmując się tym,że za 3 minuty i 15 sekund przyjdą ludzie,zasnęliśmy sklejeni bitą śmietaną…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.