niedziela, 13 stycznia 2013

Zdrada LxLight cz.2…


-Ja …. O co ci chodzi? AH! – Krzyknął gdy zacisnąłem palce na jego męskości , przez spodnie.
-Czujesz to? Czujesz jeszcze te dreszcze przyjemności gdy cię dotykam?- Spytałem, przyciskając go do swojej piersi.
-Light… skąd te pytania? Ja cie kocham…
-Kłamiesz!!- Nawet nie pomyślałbym ,że potrafię wydać z siebie tak mrożący krew w żyłach krzyk. L jak oparzony podskoczył w moich ramionach.
-Co ty… Light…
-Nie wypowiadaj mojego imienia! Nie wypowiadaj go w taki sposób! Nie kłam mi prosto w oczy! Rozumiesz… nie waż się tego powtórzyć. – Powiedziałem, przez zaciśnięte zęby.
-A…ale…- Nie dałem mu dokończyć. Wpiłem się gwałtownie w jego wargi. Przez ten pocałunek przekazałem wszystkie uczucia… tę agresję , złość. Gdy oddał pocałunek, zdenerwowałem się jeszcze bardziej i ugryzłem go w  język, na co on jęknął z bólu.
-Boli cię? Powiedz… czujesz ten pulsujący ból, mała szmato?- Spojrzałem mu hardo w oczy, a na moje usta wpełzł wredny uśmieszek.
Spojrzał się na mnie autentycznie przerażony. Nie starał się już zgrywać opanowanego , jego oczy mówiły wszystko. Usta L’a wypełniła krew, płynąca z rannego języka.  Zasłonił usta dłonią.
-Co się stało kochanie? Przepraszam… nie chciałem…- Udając smutek przytuliłem Ryuzakiego. Schował twarz w zagłębieniu mej szyi.Tak perfidnie się z nim bawię… niech poczuje co to znaczy słowo „Zwodzić” – Powiedz L… co się stało?
-Ty… ty… nazwałeś mnie… dlaczego?- Spytał patrząc na mnie szklanymi oczami…- Ja cię tak kocham i…
-Mówiłem kurwa żebyś nie kłamał! – Spoliczkowałem go naprawdę mocno. –Jeszcze raz mnie okłamiesz ,a na czerwonym policzku się nie skończy, jasne?!
L trzymał się zszokowany za pulsujący policzek, a krew sączyła się z kącika ust.
-Wy… wyjaśnij mi to… ja nie rozumiem…- Wyszeptał drżącym głosem L.
-A powinieneś mały… Powinieneś wiedzieć co mi zrobiłeś… – Wyszeptałem , całując delikatnie jego szyję. Zręcznym ruchem pozbawiłem go  górnej części garderoby.
-Light…. Jeśli ktoś wejdzie to…
-Jakoś tobie to nie przeszkadzało…chce się z tobą pieprzyć jasne? I ty nie masz tu nic do gadania …
Palcami muskałem jego klatkę piersiową, zahaczając o sutki . Językiem zataczałem koła na obojczyku czarnowłosego.
-Proszę… Proszę ja … ja…
-Nic mnie to nie obchodzi.- Szybko rozpiąłem rozporek chłopaka, i wsunąłem dłoń pod bokserki . Zacisnąłem palce na jego męskości . Ryuzaki drżał , i głośno jęknął.
-Podoba ci się ? Chcesz ,żebym zrobił ci dobrze… dziwko?- Spytałem agresywnie. Obserwowałem zmiany na twarzy L’a. Od niedowierzenia, po otępienie. Następnie ogromny szok i smutek.
-Co ty mówisz… Raito…
-Sza… Powiedz mi… czemu to zrobiłeś? Czemu oddałeś się Matsudzie? Nie było ci ze mną dobrze? Podniecają cię skoki w bok? – Mój głos ociekał jadem. Zacząłem poruszać dłonią, zahaczając o jądra, ściskając je dość boleśnie. L wydawał  się kompletnie zbity z pantałyku. Dopiero po chwili dotarło do niego to co powiedziałem.
Z jego czarnych oczu, zaczęły płynąć łzy….
-Ty nie rozumiesz …
-Nie rozumiem? Co w tym jest trudnego? Pieprzyłeś się z Matsudą, tuż przed moim nosem… Co w tym jest do rozumienia? – Warknąłem  , zrywając z niego spodnie wraz z bokserkami .  Zostawiłem nabrzmiałą męskość Ryuzakiego, niech pocierpi. Zacząłem głaskać okolice wejścia chłopaka. – Wiesz jak się czułem? Zdradzony, upokorzony… pozbawiony chęci do życia. Kochałem cię wiesz? Pierwszy raz w życiu kogoś pokochałem! Rozumiesz to kurwa!? Byłem cały twój! Byłem w stanie zrobić dla ciebie wszystko! Wszystko! Przenosiłbym dla ciebie góry!  A ty zrobiłeś mi takie świństwo! I co ja mam myśleć!!Jesteś dla mnie zwykłą dziwką! – Mówiłem jak w amoku.  Zdjąłem z siebie dolne części ubrania.- Zwykłą kurwą, szmatą,  suką… Tak bardzo cię kochałem ! Pomagałem ci, Byłeś dla mnie całym światem! Byłeś moim oczkiem w głowie, moją podporą… dzięki tobie doskonaliłem się, starałem się być lepszym. Zostawiłem Misę, wyrzekłem się rodziny, nie spotykałem się z kolegami, odrzuciłem swoje dobro dla ciebie! Byłeś moim szczęściem, moim życiem… moim niebem na ziemi. Byłeś dla mnie jak słońce, po całym życiu spędzonym w ciemności.  Byłeś moim aniołem, moim  idolem, moją pasją. Byłeś narkotykiem a ja cholernym ćpunem. Znaczyłeś dla mnie tak wiele! Mógłbym dla ciebie zginąć, mogłem zaprzedać swą duszę, byle byłbyś ze mną zawsze. Zawsze… na wieki. A ja dla ciebie czym byłem?! Kurwa powiedz czym! Zabawką?! Którą można wyrzucić gdy już się znudziła?! Powiedz… popsułem się?! Nie dawałem ci już takiej radości? Jestem kiepski w łóżku , co ja pieprzę to jest akurat niemożliwe, bo to ty jesteś ciemny jeśli chodzi o te sprawy. Nie wiem, naprawdę nie wiem… Powiedz mi! Czym sobie zasłużyłem?! Na ten ból, to cierpienie… Powiedz mi do cholery! Kurwa nie rycz! Nie becz mi tutaj!
Bez przygotowania wszedłem  w niego . Krzyknął na całe gardło szlochając …
-To nie tak… ja … Light… kocham cię…
-Mówiłem coś dziwko!! Głuchy byłeś?!- Krzyknąłem i chwyciłem go za włosy, boleśnie za nie ciągnąć. L płakał straszliwie, jednak mnie to nie obchodziło . Poruszałem się w nim szybko i widać sprawiałem mu ból. I dobrze… tego chciałem… więc czemu me serce tak boli?
-Przestań… proszę przestań…ja już nie wytrzymam … To boli… Light błagam cię…
Zacisnąłem powieki, i z jękiem doszedłem w nim.
Gdy opuściłem ramiona, L błyskawicznie przesunął się na drugi koniec łóżka i chwytając poduszkę i łkając w nią cicho. Z jego dziurki leciała krew , połączona ze spermą.
Wyglądał  jak jedno wielkie nieszczęście.
Zobaczyłem w nim siebie, tamtego dnia.
Moje współczucie zniknęło.
Spojrzałem na niego z pogardą…
-Skończyłem z  tobą… od teraz nasze relację będą czysto zawodowe. Nie rozmawiamy na tematy nie związane z Kirą. Żegnaj Ryuzaki.
Pozbierałem swoje ubrania, które szybko założyłem i wyszedłem z pokoju.
Wielka szkoda ,ze nie usłyszałem ostatnich słów detektywa…
-Kocham cię Light, i to nie moja wina ,że zostałem zgwałcony….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.