czwartek, 17 stycznia 2013

Rozdział 7


Środa

Raito wyprostował się, gdy zabrzmiał sygnał wieczornych wiadomości, oczy wycelował w ekran. L siedział obok niego, palce zawzięcie stukały w klawisze. Nie zaszczycił błyskającego pudła spojrzeniem, uważając najwyraźniej swój komputer za dużo ciekawszy. Raito napiął się, jego ramiona skurczone wokół szyi, jakby przygotowane na atak. Miał tylko nadzieję, że nie pokażą tego w wiadomościach.

Jego nadzieja prysła, gdy prezenterka – jakaś drobna, ruda kobieta próbująca uwodzić słuchaczy głębokim dekoltem – uśmiechnęła się do ekranu i zaczęła recytować najnowsze newsy: dwoje młodych ludzi spacerujących spokojnie po ulicy – skutych ze sobą. Najwyraźniej ta wiadomość przebiła informacje o ostatnich ofiarach Kiry czy litanię kryminalistów wyświetlaną co noc.

„Naoczni świadkowie utrzymują, że troje młodych ludzi – z czego dwójka skutych ze sobą – byli w małej restauracji w okręgu Kanto. Połączona dwójka została opisana jako swoje kompletne przeciwieństwa – dwaj chłopcy. Towarzyszyli znanej japońskiej modelce, Amane Misa. Dlaczego gwiazda obraca się w towarzystwie takich ludzi, nie zostało ustalone.

Dwóch chłopców połączonych łańcuchem o długości mniej więcej pół metra, widziano podczas kłótni niedaleko sklepów. Wiele osób zastanawia się, co oznaczało to wydarzenie, i dlaczego chłopcy nie woleli zostać w budynku. Spekulacje prowadzą nas do wniosku, że klucz musiał zostać zgubiony, lub była to jakieś niepowodzenie w wulgarnej zabawie. Więcej po przerwie."

Raito miał ochotę kogoś udusić.

Prychając, wyciągnął rękę po pilot, ale cofnął się gdy jego dłoń napotkała ciało. Mrugając, spojrzał w górę na północne źrenice swojego przykutego towarzysza. Przełknął i w dalszym ciągu starał się znaleźć pilot, jego spojrzenie nie opuszczało oczu L. Dlaczego zawsze wpadał w te sytuacje? Dlaczego nie mógł odepchnąć od siebie każdej emocji i modlić się, żeby to przestało go torturować?

Związki wymagają kilku szorstkich łat. Bez paniki, wydaje mi się, że Ryuuzaki patrzy na ciebie. Zachichotał jego wewnętrzny głos. Mentalnie zgromił go wzrokiem.

W końcu jego palce znalazły chłodny plastik. Podnosząc urządzenie wyłączył telewizor, pogrążając pokój w ciemności. Cóż, co prawda niebieski poblask emitowany przez laptop L rozświetlał nieco pokój, ale było wystarczająco ciemno by napięcie między nimi wzrosło.

Raito spojrzał na zegarek, mając nadzieję, że jest koło trzeciej. Była to zwykła pora, gdy jego błagania o sen były wysłuchiwane. Ale znowu, czy ostatnio zapadł w coś przypominającego sen? Jego umysł odmawiał wyłączenia się i do bladego świtu rozmyślał o niepotrzebnych rzeczach.

Niestety, nie była trzecia, a wpół do pierwszej. Jego oko drgnęło. Oczywiście; późne wieczorne wiadomości pokazywano od jedenastej do dwunastej trzydzieści. Tracił kontakt z rzeczywistością. Naprawdę.

„Raito-kun, wygląda na to, że twój popis tego popołudnia zwrócił uwagę na moją osobę." nadszedł głos L, gładki i lodowaty w ciemności. Raito cofnął się, zanim napotkał twarde spojrzenie detektywa.

„Nikt nie wie, kim jesteś, Ryuuzaki. Dla nich stajesz się tylko kolejną twarzą, pokazaną tylko po to, by zainteresować widzów znudzonych Kirą." wytłumaczył Raito. „Jutro wszyscy zapomną."

Ryuuzaki w dalszym ciągu się na niego gapił, jego oczy wyglądały niesamowicie w niebieskim świetle. Raito przesunął się niewygodnie i w końcu wstał. L podążał oczami za jego sylwetką, odwracając się do komputera, gdy Raito stał nad nim z rękami na biodrach.

„Raito-kun, jeśli nie masz ochoty pracować, uporaj się z tą ogromną stertą pracy domowej, którą przyniósł Matsuda." wskazał L.

Nie tak dawno temu Matsuda poszedł na uniwersytet, zgarniając dwumiesięczne zaległości Raito. Oczywiście chłopak był bezstronny przy takim zadaniu, nie mogąc się zdecydować, co: czy sprawa Kiry, czy L, czy praca domowa jest gorsze. W końcu L przeciążył pozostałe dwa.

„W porządku" przeszedł do stolika, zatrzymał się niecałe dwa centymetry od niego. Jęcząc, wyciągnął palec jak najdalej mógł i ledwie trącił najwyższą kartkę. W tym momencie poczuł, że coś w nim pęka. Szarpnął z furią za łańcuch, usłyszał głuche uderzenie za sobą i nie mógł powstrzymać uśmiechu rozciągającego mu się na ustach. Oburzone, wściekłe warczenie było wszystkim co zaalarmowało go zanim dwie stopy uderzyły od tyłu, rzucając nim bezwładnie na podłogę. L przyszpilił go do ziemii, nogi po obu stronach jego klatki piersiowej, nos centymetry od jego własnego.

„Zrzuciłeś mnie z kanapy." wysyczał. Raito uniósł rozbawioną brew i kontynuował kontemplację różnych odcieni czerwieni przemykających przez twarz detektywa. „Zniszczyłeś wszystkie moje dane." Raito nie chciał się uśmiechać. Naprawdę nie chciał. Ale nie mógł nic poradzić na unoszące się samowolnie kąciki ust. „A teraz będziesz cierpiał."

Druga brew dołączyła do poprzedniczki, a Raito pozwolił swojemu uśmiechowi rozkwitnąć, „Och?"

„Nie śpimy dzisiaj."

Raito oczekiwał czegoś kompletnie innego. Tłumiąc jęk irytacji zwalił z siebie pokręconego detektywa. L wturlał się na kanapę, patrząc na niego ostrożnie, brwi zmarszczone nad ponurymi oczami.

„Oj, daj spokój Ryuuzaki. Nie miałem zamiaru cię atakować. Po prostu…" Raito wydał z siebie zaniepokojony jęk i wsadził sobie kłykcie w oczy w odpowiedzi na nagły rozbłysk światła. Może jeśli nie może wiedzieć detektywa, to jego tak naprawdę tu nie ma… Ta analogia przeraziła go. Tracił swój cholerny rozum.

W końcu odstawił ręce od twarzy, mrugając by pozbyć się czarnych plamek na polu widzenia. Podniósł się ostrożnie, patrząc na wciąż przykucniętego L i na komputer leżący przy jego boku, świetlista wiadomość wypisana na oknie. Raito wstał i podszedł bliżej, wina wydobyła jego lepszą część. Naprawdę stracił wszystkie dane L. Wyrzuty sumienia wgryzły mu się w żołądek a on uklęknął, by podnieść urządzenie. Wiadomość mrugała na niego, mając nadzieję, że ją naprawi. Odwracając się do L, który w tej chwili stał dużo bliżej, podał mu laptop.

„Przepraszam"

Ryuuzaki westchnął i wyrwał mu laptop. Pozwolił swoim rękom uderzyć w klawisze, szukając tego jednego i nacisnął go. Pokój znowu pogrążył się w ciemności.

Raito pozwolił swoim oczom na przyzwyczajenie i zobaczył, że twarz L jest centymetry od jego własnej. Cofając się lekko, podniósł rękę by odepchnąć detektywa ale zamiast tego odwrócił się i ruszył w kierunku ich sypialni. L ruszył za nim powoli, lekki uśmiech rozciągnął jego usta. Kiedy w końcu weszli do pokoju, Raito podniósł rękę a L z miną eksperta rozkuł go, wszystko to w ciemności. Raito przesunął się w kierunku parawanu, przebrał tak szybko, jak to możliwe i opadł na łóżko, pozwalając sobie na westchnięcie z zadowolenia. Łóżko wgłębiło się po jego prawej stronie i odwrócił się lekko, by spojrzeć na szkieletowatego detektywa.

„Więc, przypuszczam że była to pusta groźba?" zaryzykował, podkładając poduszkę pod głowę.

L zwrócił swoje hebanowe spojrzenie na młodszego chłopca i podniósł taktycznie wypracowaną brew. „Nie. Zagramy w grę."

„W grę."

„Tak."

„W grę."

„Tak."

„Dlaczego?"

„Ponieważ zwykle nie grożę na próżno. Powiesz mi wszystko co wiesz na temat Kiry," L podniósł dłoń gdy Raito otworzył usta by oznajmić mu po raz setny, że nie jest Kirą, „I tak, wiem jakie jest twoje stanowisko w tej sprawie. Ale od kiedy zniszczyłeś wszystkie moje informacje, muszę czymś zabić czas."

„Co z prostym pozwoleniem mi na sen?" wymamrotał Raito do poduszki.

„Jaka była pierwsza ofiara Kiry?"

„Żartujesz, prawda? Nikt nie wie, czy ten kryminalista był faktycznie pierwszą ofiarą Kiry."

L odetchnął ciężko, podnosząc paznokieć do ust, „To prawda, ale by poznać jego wzór - " „My już znamy wzór Kiry, Ryuuzaki." „- musimy na początku przeanalizować jego pierwszą ofiarę i dlaczego ją zabił."

Raito westchnął, zauważając, że L go nie słucha. I wciąż gadał. To by było na tyle z ich małą grą. Raito owinął ramiona ciaśniej wokół poduszki, pozwalając myślom wędrować swobodnie. Co dziwne, nie przeskoczyły od razu do brudnego rynsztoka. Jeszcze bardziej dziwne, nie mogły znaleźć niczego, by o tym pomyśleć. Raito skrzywił się. A jego wyobraźnię kiedy szlag trafił?

„Raito-kun, czy ty mnie ignorujesz?" zapytał L, ściągając Raito na ziemię. Brunet zerknął na detektywa jednym okiem, koncentrując się tylko na sposobie, w jaki jego włosy poruszały się podczas mówienia. Następna pozycja do listy rzeczy, które L powodował.

„Nie. Zastanawiam się nad twoim pytaniem. Jeśli mamy zamiar utrzymać to do trzeciej – szybki rzut oka na zegarek uświadomił rozczarowanemu chłopcu, że jest dopiero czterdzieści pięć po dwunastej – to powinniśmy lepiej zastanawiać się nad swoimi odpowiedziami. Bardzo nie lubię testów, do których nie miałem szans się przygotować, Ryuuzaki."

L uniósł krytyczną brew i mocniej wgryzł się w kciuk. Raito delikatnie opuścił głowę na poduszkę, tłumiąc swój głos. „Ok, posłuchaj, Ryuuzaki. Wiemy, że Kira poluje na kryminalistów. Wiemy, że zrobi wszystko, aby cię dopaść. Dlaczego ja miałbym wiedzieć z jakiego powodu?"

L położył swój policzek na dłoni, „Nie wymagam od ciebie, byś wiedział dlaczego. Chciałbym po prostu, byś powiedział mi wszystko, co pamiętasz ze śledztwa."

Raito zazgrzytał zębami i schował twarz w poduszce. Może jeśli uda zainteresowanie, to Ryuuzaki nie zauważy, że zapadł w drzemkę? Nie, to by było zbyt proste. Marszcząc brwi, rozważał inne możliwości snu, ale nic z wyjątkiem skopania detektywa nie przychodziło mu do głowy.

„Ryuuzaki, czy musimy o tym rozmawiać o tak późnej godzinie?"

„Późnej? Raito-kun, jest dopiero pierwsza. Mamy jeszcze dużo czasu do twojego zwykłego błagania o sen."

Raito łypnął jednym okiem, „Naprawdę, zaczynam cię nie lubić, Ryuuzaki."

Szczery uśmiech ozdobił wargi L, „Ach, ale, Raito-kun, za to ja odkryłem, że bardzo cię lubię."

Była środa.

Raito przewrócił się i otworzył zmęczone oczy, gdy poczuł światło odbijające się o powieki. Jęcząc, schował twarz w miękką poduszkę otuloną wokół jego głowy. Jego umysł zrobił szybki restart a on poderwał się w górę, rozglądając się po pokoju. Ostatnia rzecz jaką pamiętał to – nieprzekonująca – próba namówienia Ryuuzakiego do snu. A potem odpłynął. Czyżby osiągnął swój cel?

Detektyw wyszedł z łazienki chwilę później, z ręcznikiem na czubku głowy i wokół jego szczupłych bioder. Raito zaczął się gapić. Jak mógłby tego nie robić? Nigdy nie widział L bez jego zwykłej bawełnianej bluzy i niebieskich dżinsów. To było… intrygujące.

L nie był tak kościsty jak Raito myślał na początku. Jego biodra pewnie trzymały ręcznik na miejscu, a biały materiał zlewał się z bladą skórą pokrywającą jego ciało. Jego brzuch był szczupły – następna niespodzianka, przecież jadł tyle słodyczy – a Raito mógłby policzyć każde żebro na jego pozbawionej włosów piersi.

Spokojnie, Raito. Nie zauważył, że nie śpisz. Po prostu połóż głowę z powrotem na poduszce i udawaj, wyszeptał jego umysł, dodając mu odwagi. Posłuchał go, ostrożnie zamykając oczy i blokując obraz prawie-nagiego detektywa. Kilka minut później poczuł znajomy ciężar na łóżku. Ryzykując spojrzenie udał, że otwiera oczy ze snu patrząc na L, już w pełni ubranego. „Ryuuzaki?"

„Dzień dobry, Raito-kun. Pozwoliłem ci spać nieco dłużej niż zwykle, nie pytaj dlaczego. Mamy być na dole za pół godziny. Prysznic," L wskazał na drzwi do łazienki i wstał, zostawiając go samego.

„Zaraz, co?" Raito wstał, gapiąc się na wyjście przez które detektyw właśnie się wysunął. Był sam. Żeby wziąć prysznic? O co chodziło?

Na próbę szarpnął za łańcuch i zauważył, że jakkolwiek jego kajdanki są na miejscu, to drugi koniec leży bezwładnie na łóżku, drażniąc go swoim jednym okiem. Westchnął i wstał, przeczesując ręką włosy. Kajdanki zabrzęczały o podłogę. Raito przyklęknął i podniósł je, owijając łańcuch wokół swojego nadgarstka, idąc w oszołomieniu w kierunku łazienki. L aż tak mu ufał? Pozwolił mu wziąć prysznic bez potrzeby szarpania się z łańcuchem? Coś było nie tak. To wszystko musiała być jakaś gra, która zmusiłaby go do przyznania się, że jest Kirą – którym nie był, prawda? – a on nie ma zamiaru jej przegrać.

Po prysznicu zdał sobie sprawę, że nie wziął ze sobą ubrania. Owijając ręcznik wokół bioder wyszedł z łazienki i ruszył w kierunku parawanu, wyciągając swoje rzeczy. Odwrócił się, i podskoczył z zaskoczenia widząc detektywa siedzącego na łóżku, jedną ręką zakrywającego oczy, z głębokim rumieńcem na policzkach.

„Ryuuzaki?"

„Proszę, skończ się przebierać, Raito-kun. Musimy zejść na dół na odprawę."

„Ach, oczywiście." Raito wszedł z powrotem do łazienki, zamykające drzwi powoli by móc zaobserwować reakcję detektywa. L opuścił dłoń do ust i agresywnie wgryzł się w kciuk. Złośliwy uśmiech rozjaśnił wargi Raito, zanim zamknął drzwi.

W dalszym ciągu była środa.

Raito pukał długopisem o stół, oczy wędrowały tak daleko jak im na to pozwalał. L siedział obok niego, wciskając klawisze komputera, oczy zanurzone w niebieskim blasku ekranu. Ojciec i reszta byli na kanapie, przeglądając dokumenty. Misy nie było widać. Przynajmniej raz Raito był zadowolony.

Oczywiście, nie mógł być zadowolony zbyt długo.

„Raito-kun!" pisk przebił się przez pokój a chłopak widocznie drgnął, jego oczy rozszerzyły się.

L odwrócił się na krześle, unosząc hebanową brew. Raito ledwie zdążył to zauważyć, gdy z pełnym impetem zwaliła się na niego burza blond włosów, sukcesywnie przyklejając się do bruneta. Wspomniany brunet spróbował uwolnić się od pijawki, ale jego krzesło nie wytrzymało ciężaru i wylądowali na podłodze.

„Raito-kun, Misa tęskniła!" wygruchała blondynka, pocierając nosem o jego policzek. Wzdrygnął się i odepchnął ją, ostrożnie wstając na nogi. Misa została na brzuchu, łokcie na podłodze a ręce podpierające głowę. Machała nogami, spoglądając w jego kierunku.

„Co chcesz, Misa?" zapytał Raito, podnosząc swoje krzesło. Zaryzykował zerknięcie na L i zauważył, że detektyw patrzy dokładnie w kierunku czegoś, co Raito uważał za obraźliwe, aka dekolt Misy.

„Cóż," zaczęła, przykładając palec do ust. „Misa chciała iść z Raito na randkę, ale potem przypomniała sobie, że pewien detektyw musiałby iść z nimi i próbowałby zabrać Raito. Ale! Misa postanowiła pójść na kompromis. Ryuuzaki może iść z Misą i Raito jeśli obieca, że nie będzie zabierał Raito od Misy."

Raito dostał dreszczy z powodu kompletnego braku gramatyki w wypowiedziach dziewczyny. Wyglądało na to, że jest teraz w swoim własnym świecie, kołysząc się w tę i z powrotem i obmyślając różne randkowe działania. Raito spojrzał na L i poczuł się odrobinę skrzywdzony faktem, że detektyw w dalszym ciągu patrzy, gdzie patrzy.

„Ryuuzaki. Powinniśmy wracać do pracy." oznajmił Raito, siadając na krześle, które głośno zaprotestowało pod jego ciężarem i zwracając się znów w stronę komputera.

L nie poruszył się, ale jego oczy przeskoczyły na oczy Raito i gwałtownie się zarumienił. Jego głowa została mechanicznie obrócona, również w kierunku komputera, ciało poszło za jej przykładem. Wkrótce znów obaj chłopcy patrzyli na ekrany, zostawiając mocno rozgoryczoną Misę na zimnej podłodze.

„Ryuuzaki, Misa żąda czasu sam na sam z Raito-kun!" oznajmiła blondynka przesłodzonym głosem, stając na nogi i owijając swoje blade ramiona wokół szyi Raito. Chłopak spojrzał w dół na jej ręce i westchnął ciężko.

„Nie mogę na to pozwolić, Amane-san." wyszeptał Ryuuzaki. Pozostali członkowie grupy oderwali się od pracy poświęcając całą uwagę miłosnemu trójkątowi przed nimi. Oczywiście, nie wiedzieli, że mają przed sobą miłosny trójkąt, bo nie mogli zdawać sobie sprawy, że Raito darzy uczuciem L, nie Misę. Jednak jeśli ta informacja wyszłaby na jaw, jego ojciec najprawdopodobniej odsunął by go od sprawy, by go chronić, oczywiście, albo może po prostu „naprawić".

„To jest nie w porządku, Ryuuzaki. Trzymasz Raito-kuna Misy tylko dla siebie odkąd macie ten łańcuch. To nie w porządku tak wobec Misy jak i Raito!" wysyczała Misa, przytulając się do tyłu głowy chłopaka.

L przestał pisać, jego głowa delikatnie opadła, włosy zakryły pozbawione emocji oczy. Raito patrzył na niego uważnie, mając nadzieję, jakoś, gdzieś, że detektyw potwierdzi podejrzenia Misy. Że w końcu przyzna, że kocha Raito tak samo jak brunet kochał jego.

Raito zachłysnął się ze zdumienia. Kiedy pozwolił słowu na „k" pojawić się w tym samym zakątku jego umysłu co L? Właściwie imię L, było, cóż, L, ale to nie zmienia faktu, że te dwie litery nie powinny trzymać się razem. Coś było nie tak. Jakiś typ feromonu sprawiał, że nie był sobą i zaczynał się irytować.

„Misa, odejdź." Raito strząsnął z siebie ramiona blondynki i wstał. L w końcu spojrzał na niego, ich oczy spotkały się na ułamek sekundy zanim również wstał. Milcząco skinął drużynie by pracowała dalej. Raito szedł krok w krok za nim, ignorując jęki wściekłości Misy. Weszli do windy w ciszy. Wyszli z windy w ciszy. Ale kiedy drzwi do ich pokoju otworzyły się, nagle odnalazły się ich głosy.

„Ryuuzaki…"

„Przepraszam, Raito-kun. Amane-san miała prawo zapytać o czas z tobą. To było złe z mojej strony, by bagatelizować jej prośbę."

Raito pozwolił ukrytym pokładom wściekłości wyłonić się z jego oczu. „Co masz na myśli mówiąc 'złe'? Czy naprawdę myślisz że chciałbym spędzić choć chwilę z tą kobietą? To nie jej pragnę, Ryuuzaki! Nie wiem ile razy będę musiał to powtarzać. Czy muszę wypowiedzieć te słowa do ciebie byś zrozumiał?"

„Słowa?" detektyw wyglądał na zakłopotanego.

„Tak, słowa. Słowa które mówią, jak bardzo mi na tobie zależy."

Oczy L powiększyły się a jego usta poruszyły bezdźwięcznie. Zaczął kręcić głową, hebanowe kosmyki latały we wszystkich kierunkach. „Nic nie mów, Raito-kun. Nasza relacja to nic poza ostrożnością. Noszę ten łańcuch jedynie jako ubezpieczenie. Nie daj się oszukać czemuś takiemu."

Raito zacisnął pięści, patrząc na połyskujący łańcuch, który dzielił ich i jednocześnie łączył. „Nie rozumiem, Ryuuzaki. Raz wydaje mi się, że ci zależy, a potem wracasz do bycia niewzruszonym. Co…?"

„Nie zadawaj pytań, na które odpowiedzi nie jesteś w stanie spokojnie znieść, Raito-kun. Chodź. Musimy wrócić do śledztwa." z tymi słowami detektyw odwrócił się i zostawił chłopaka z zakłopotanym wyrazem twarzy. Został na siłę pociągnięty za detektywem, a w ciszy która nastała, jego umysł myślał o tych niewypowiedzianych uczuciach. Gdy drzwi windy otworzyły się, ukazując twarze reszty, Raito zawarł ze sobą umowę. Nie będzie już okazywał swoich uczuć do detektywa, ale ukryje je.

W końcu nie powinien niczego czuć, prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.