niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział 3


Rozdział  3:
Realny  koszmar…
Minęło  sporo  czasu  odkąt  dałęm  Mikumi  oczy  Shimigami,  za  połowe  reszty  jej  życia.  Nie  powiedziałem  jej  ile  jeszcze  będzie  żyć,  lecz  wam  tylko  zdradze  iż  nawet  sporo.
Od  tamtego  czasu  chodziliśmy  wszędzie.  Do  parku,  sklepów,  lunaparków,  na  wycieczki  szkolne..  Nawet  siadłem  w  pustym  miejscu  podczas  jej  przedctawienia.  Grała  na skszypcach  i  to  całkiem  dobrze.
Dość  długi  czas  pomagałem  jej  w  wpisywaniu  imion  do  notatnika,  lecz  gdy  miała  już  w  tym  wprawę,  to  chodziła  nawet  na  posterunek  policji,  by  zerknąć  na  zdjęcia  poszukiwanych  za  morderstwa.
Pisała  rużne  śmieszne  rzeczy  w  dzienniku,  takie  jak  ”Samobujstwo.  Skoczył  z  wierzowca  w  stroku  ptaka  wykrzykując  iż  umie  latać”,  lub, „Samobujstwo.  Powiesił  się  w  zoo  w  klatce  małp,  robiąc  im  za  huśtawkę”.  Jej  ofiary  umierały  szybko,  czasem  bośnie,  czasem  mniej..
Była  taka  mądra  i  spokojna.  Wogule  nie wyglądała  na  kogoś,  kto  mugłby  zabić.  Gdyby  widzieli  ją  w  nocy..  Często  miała  koszmary,  budziła  się  i  cicho  płakała  zanim  znów  zasnęła.  Przytulałem  ją  gdy  czuła  się  źle,  lub  była  smutna.
Byłem  taki  zazdrosny  iż  nie  dopuszczałem  do  niej  wielu  osób.  Byłem  z  nią  szczęśliwy  i  Ona  mówiła  iż  jest.  Troszę  mnie  to  smuciło,  bo  kochałem  ją,  całym  sobą,  czułem  iż  Ona  też  mnie  kocha,  lecz  miłością  taką  jak  starszego  brata.  Wystarczało  mi  to..  Może  powiem  jej  gdy  dorośnie..
Pewnego  dnia  nasze  szczęście  zawiło.  Padał  śnieg  gdy  do  sierocińca  wszedł  ciemny  mężczyzna  w  garnituże.  Był  łysy  i  ciemno  skury.  Zaadoptował  moją  małą  Mikumi  i  od  razu  zabrał  do  siebie.
Wielka  willa  wyglądała  nieco  strasznie  dla  dziewczynki.  Dostała  własny  pokój  w  którym  od  razu  się  zamkneliśmy.  Mikumi  wpisywała  imiona  do  notatnioka,  a  ja  przegrywałem  jabłka,  które  dla  mnie przemyciła.
Kilak  dni  puźniej,  przyszli  kumple  jej  ojczyma.  Krzyczeli  iz  ich  podwładni  zginęli,  jeden  po  drugim..
Niewiem  jak  i  kiedy,  ale  dowiedzieli  się  iż  robi  to  Mikumi  i  chcieli  się  jej  pozbyć,  a  zwłaszcza  ich  szef,  którym  był  jej  czarny  ojczym.
Może  gdybym  w  tedy  nie  wyleciał  z  domu  by  sie  pzrewietrzyć,  to  by  się  nie  stało.
Wróciłem  do  pokoju,  lecz  Mikumi  tam nie  było.  Zaczołem  jej  szukać,  aż  w  końcu  znalazłem  ją  na  końcu  wielkiego  ogrowdu,  pod  wysokim  murem.
Obejmuwała  się  rękoma  i  ściskała  dziennik.  Była  w  samej  cieńkiej  sukieneczce,  a  jej  usta  robiły  się  sine  od  zimna.  Szybko  wziołem  ją  na  ręce  i  okryłem  skrzydłami.
-Uciekaj  RyuRyu~-  wyszeptała  ze  strachem  w  głosie-  Weź  dziennik  i  uciekaj..-  włosrzyła  mi  w  ręce  Death Note.
-Co  się  dzieje?!-  krzyknołem  stłumionym  głosem.
-Oni  wiedzą,  że  zabiłam  ich  pomocników.  Chcą  mnie  zabić-  wychlipałą  z  pochylonął  głową,  wtuloją  w  moje  ramie.  Poczułem  jej  ciepłe  zły  -Boję  się..-  chlipała.
Nagle  ogreła  mną  wściekłość.  Już  chciałem  wstać  i  zabić  tych  ludzi,  gdy  Mikumi  wyszeptała  coś,  co  do  tej  pory  strawia  iż  jest  mi  niedobrze.
-RyuRyu~  Zabij  mnie!  Proszę!-  krzyknęła  cicho  do  mnie  z  szklistymi  oczyma.
-Nie!-  odpowiedziałem  stanowczo-  Nie  pozwole  by  Cie  skrzywdzili..-  dodałem  obejmując  ją  mocno.  Chwilę  trzymałem  ją  w  ciszy,  aż  w  końcu  podjołem  decyzję-  Zabiję  ich-  wyszeptałem  jej  do  ucha.  Mikumi  odsunęła  się,  cała  zalana  łzami.
-Nie  pozwalam  RyuRyu~-  powiedziała  obejmując  moją  twarz  swoimi  małymi  rączkami-  Jeśli  tak  zrobisz,  sam  zginiesz  ratując  mnie.  Nie  pozwolę  byś  umarł  RyuRyu~-  pociągneła  noskiem,  a  z  oczu  znów  wypłyneły  jej  łzy-  Więc  chcę  byś  zabił  mnie!  Zanim  Oni  to  zrobią-  znów  pochyliła  głowę-  Wiem  że  ty  mnie  nie  skrzywdzisz..-  otworzyła  dziennik  w  moich  rękach,  na  ostatniej  stronie.
Wyjołem  z  kieszeni  czarny  długopis  i  dotknołem  nim  strony  Death Note.  Czułem  jak  w  oczach  pojawiają  mi  się  zły,  lecz  w  końcu  napisałem  jej  imię  i  śmierć.
Zamknołem  notatnik  i  spojrzałęm  na  nią.  Uśmiechała  się.  Padęłm  na  śnieg,  a  Ona  usiadła  mi  na  kolanach  i  oparła  główkę  na  moim  rammieniu.
-Jak  umrę?-  zapytała  cichutko  nie  podnosząc  na  mnie  wzroku.
-Zaśniesz..  Twoje  serce  przestanie  bić.. Niczego  nie  poczujesz..-  odpowiedziałem prubując  panować  nad  głosem,  który  drżał  mi  jak  ręce,  gdy  obejmowałem  ją  po  raz  ostatni-  Jeszcze  chwilę.
-Ryuk..-  powiedział  podnosząc  głowę  by  spojrzeć  w  moje  oczy-  Kocham  Cię.
-Ja  Cie  też  kocham  Mikumi-  wyszeptałem.
-Ale  nie  tak  jak  się  kocha  kogoś  z  rodziny..  Ja  Cię  naprawdę  kocham  Ryuk..-  powiedział  cichutko  przytulając  się  do  mnie.  Zatkało  mnie,  aż  straciłem  na  chwilę  oddech-  RyuRyu~,  a  czy  ty  mnie  kochach?-  zapytała  już  śpiącym  głosem,  a  jej  oczka  już  powoli  się  zamykały.
-Tak..  Kocham  Cię..  Kocham-  odpowiedziałemprzytulając  ją  mocno do  siebie.
Mikumi  odsunęła  się  lekko  i  pocałowała  mnie  delikatnie  w  usta.  Gdy  się  odsuwała,  ułorzyła  głowę  z  powrotem  na moim  ramieniu  I  całkiem  zamknęł  oczy.  Słyszałem  jak  jej  oddech  zwalnia,  a  serce  powoli  przestaje  bić,  aż  w  końcu  całkiem  przestało.
Połorzyłem  ją  delikatnie  na  śmiegu  i  wstałem.  Wyszedłem  za  krzaków,  zrwacając  uwagę  mężczyzn  na  siebie.  Paznokcie  zmieniłem  z  czarne  pazury,  rozłorzyłem  skrzydła  i  ruszyłem  na  nich.
Szarpałem  i  rozrywałem  aż  nie  został  ani  jeden.  Cały  byłem  ubrudzony  w  ich  kwri,  lecz  nie  zwracałem  na  to  uwagi.  Nie  obchodziło  mnie  czy  zostanę  ukarany  przez  Boga,  czy  trafie  z  powrotem  na  resocjalizację.  Oni  MUSIELI zapłacić  za  to,  że  kazała  się  zabić.
Gdy  znów  do  niej  podeszłem,  wziołem  ją  na  ręce  i  odleciałem.  Szukałem  i  szukałem,  aż  w  końcy  znalazłem  miejsce  które  mi  pokozała.  Miejsce  w  kótrym  spoczywali  jej  rodzicę.  Dwa  połączone  groby  pokryte  śniegiem.  Machnołem  skrzydłami  by  go  zrzucić  i  połorzyć  tam  Mikumi.
Zauwarzyłem  zblirzającą  się  parę  z  kwiatami.  Nie  mogli  mnie  zobaczyć,  lecz  i  tak  się  odsunołem.
Byłem  na  jej  pogrzebie.  Zoatwiłem  kwiaty  czerwonej  róży  na  grobie  i  wróciłem  do  świata  Shimigami.  Pytałem  inne  demony,  które  wyglądały  potwornie  z  nówdów.  Pytałem  co  się  dzieje  z  duszami  ludzi,  którzy  urzywali  Death Note.
Niekt  nie  znał  odpowiedzi.  Miałem  nadzieję  iż  trafiają  do  nieba  lub  piekła,  a  potem  znów  trafiając  na  ziemię,  lecz  w  tedy  przyszedł  jeden  z  umierających  demów  i  rozwiał  me  marzenia.
Ludzie,  którzy  używali  Death Note,  a  potem  umarli  przez  niego,  nie  idą  ani  do  nieba,  ani  do  piekła.  Idą  do  chłodni..  Miejsca  w  którym  dusze  czekając  na  porzarcie  przez  demony  cienia.
Załamałem  się.  W  tamtej  chwili  całe  moje  życie  starciło  sens.  Poszedłęm  nad  urwisko,  z  którego  pierwszy  raz  ją  zobaczyłem.  Dla  mnie..  Ona  nadal  tam  była,  lecz  zimna  i  martwa,  tak  jak  ją  zostawiłem  na  grobie.
Nie  mogłem  nic  zrobić.  Z  nikim  nie  rozmawiałem.  Życie  każdego  znas  polega  jedynie  na  znalezieniu  towarzysza..  Kogoś  specjalnego  dla  nas,  na  zawsze..  A  ja  już  nie  mam  tej  jedynej..
Wiele  razy  wracałem  nad  tamto  urwisko  z  nikłął  nadzieją,  iż  otworzy  oczy..  Lecz  w  końcu  nie  wytrzymałem..  Krzyczałem  chcąc  wreście  pozbyć  się  tego  palącego  uczucia,  lecz  nie  mogłem.
Gdy  tam  stałem  ze  złamanym  sercem,  zmieniłem  postać  na  potwora,  by  dopasować  się  do  innych  i  choć  w  połowie  zapomnieć..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.