niedziela, 13 stycznia 2013

Słodycz…LxLight


Jest zima.Z góry spadają płatki śniegu,które oblepiały jego włosy.Powoli z czarnowłosego robił się białowłosy.Było późno gdzieś tak po 21.Ryuuzaki szedł spokojnie alejką,patrząc na śnieżnobiałe domy.,,Ale tutaj jest pięknie…,, westchnął i spojrzał na stare drzewo.
                                        ***
Light wracał do domu po zajęciach dodatkowych gdy nagle zauważył samotnie przechadzającą się postać w dżinsach i białej bluzce z szalikiem. ,,Czy to nie przypadkiem…ale co on by tutaj robił?,, główkował nad tym i wpadł na pewien pomysł,który mógł sprawić mu nie lada kłopoty jeżeli to nie byłby on..W tym momencie uśmiechnął się,podszedł troszkę bliżej.Zobaczył jak postać na chwilę przycupnęła i oglądała z zaciekawieniem śnieg jakby go pierwszy raz widziała z bliska.Raito powoli i bezszelestnie podszedł za kolegę,śmiejąc się przez cały czas cicho z tego co może się zaraz stać.Nagle stanął w pół kroku.Dzieliły ich centymetry.To co spowodowało zatrzymanie to dosyć głośne westchnięcie chłopaka i to że powoli wstawał.,,Teraz albo nigdy!,, i skoczył na zszokowanego detektywa,powalając go na śniegi turlając się dotarli na jakiś plac.
-Raito Yagami co Ty wyprawiasz?! – L prawie krzyczał na niego,ale gdy spojrzał na rudego cała ta złość spłynęła po nim jak po kaczce.,,Jakże on słodko wygląda z tymi różowymi policzkami…,,niespodziewanie czarnowłosy pocałował go w czubek nosa.Brązowooki uśmiechał się przez cały czas.
-Jakie z Ciebie dziecko Light,takie słodkie jak…
W tym momencie wyjął z kieszeni spodni spłaszczoną piankę i rozdzielił ją na pół.
-Jak pianka jesteś słodki. – Oboje uśmiechnęli się .Ryuuga zjadł swoją porcję,aż się oblizał ,ale Raito wyraźnie nie mógł tego przełknąć… .
-Coś się stało,Light?
-No przepraszam Cię,ale nie zjem tego…za słodkie.
-To daj mi.Ja zjem z wielką chęcią.
-Ale…aa…dobrze. – Zrozumiał co Lawliet miał namyśli i pocałował go.Oboje wpijali się nawzajem w swoje usta.Czarnowłosemu już nie wystarczała pianka wyssana z jego podniebienia.Chciał poczuć coś…tak to dobre określenie COŚ coby dało znak,że to nie jest gra. W jego pocałunkach można było wyczuć zachłanność i rozpaczliwą samotność,która bolała bardzo,niby Watari był z nim od zawsze ale on pragnął aby ktoś go pokochał tak inaczej… .
Light też właściwie był samotny.Nikt go tak dobrze nie rozumiał i nawet nie próbował.Jedyna osoba,która próbowała był on…jego największy wróg. ,,Czy mam się martwić tym?może powinienem oddać się całkiem uczuciu,które w sobie ukrywam…że go bardzo lubię właściwie to podoba mi się nawet jeżeli bardzo denerwuje mnie to,że ciągle wtranżala te słodycze?.Postanowione.,, w  tym momencie lekko odepchnął od siebie detektywa i uśmiechnął się.
-Na teraz wystarczy.To po pierwsze,a po drugie…
-Zimno Ci.
Brunet bardziej stwierdził niż spytał.
-Tak trochę,wiesz w końcu toja leże na śniegu.
Raito zaśmiał się i próbował wstać.
                                     ***
Swoje kroki skierowali do hotelu w którym miał nocować L.
Gdy byli prawie przy wejściu Ryuuzaki odwrócił się w jego stronę i zapytał
-Light,a rodzice?nie mają pojęcia,że Ty tu jesteś…a może zostaniesz.
Dokończył nieśmiało i spojrzał na niego swoimi czarnymi tęczówkami i starał się aby ton głosu brzmiał obojętnie.
-Po pierwsze dobrze się uczę więc mogę chodzić gdzie chce,prawda? a po drugie jestem już pełnoletni więc…a z ogromną chęcią zostanę u Ciebie,Ryuuzaki.
-No to dobrze.Mam nadzieje,że Watari poszedł po potrzebne dokumenty i po coś do zjedzenia…
-Mogę się założyć o…swoje życie,że chodzi Ci o słodycze?
Szczerze się zaśmiał i spojrzał na lekko zdenerwowanego przyjaciela.
-Lepiej nie zakładaj się ożycie,bo możesz się mylić.
-Ale teraz trawiłem,prawda?
-No tak.
Raito zaśmiał się triumfalnie,a Lawliet uśmiechnął się do siebie wciskając guzik od windy.,,Dziecko…,,.Weszli do niej w milczeniu.Oboje raz po raz spoglądali na siebie,a jak któryś z nich to złapał,wzrok od razu leciał gdzieś indziej.
,,Męcząca ta gra,Light…doprawdy nie stać Cię na coś więcej?,, czarnowłosy spojrzał na guziki.Jeszcze trzy piętra i będą u niego.W tej chwili wyjął ogromnego lizaka ze skrytki w windzie.
-Czekał na Ciebie?
-Ech…ten Watari wie co najbardziej lubię.
-Czyli ogromne lizaki to twoja słabość?
Zapytał zaciekawiony i patrzył jak czarnooki nieporadnie próbuje wziąć całego lizaka do buzi.
-Uhum…
-Jaka wyczerpująca odpowiedź.
Dalej jechali w milczeniu.Raito nagle coś tknęło aby właśnie w tym momencie spojrzeć na kolegę i jego oczom ukazał się obraz przekomiczny.Ryuuga z ogromnym zniecierpliwieniem lizał i gryzł lizaka,a w jego oczach można było ujrzeć dwie rzeczy : zacięcie małego dzieciaka i to że myśli i to intensywnie.
-Co Ci ten biedny lizak zrobił,że go tak maltretujesz?
Brązowowłosy nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem,który przerażał lekko L’a.W końcu dotarli na miejsce.Weszli do wysprzątanego i ciemnego salonu.Właściwie panował w nim pół mrok,ściany były beżowe,a meble koloru mlecznej czekolady.
-Ładnie tu u Ciebie.
-Dziękuje.Chcesz coś do picia?
-No bardzo chętnie bym się czegoś gorącego napił.
-Kuchnia jest tam(tu wskazał palcem na szare pomieszczenie),a na blacie powinna być herbata.
-Yhh…jakiś Ty gościnny! po prostu nie wiem jak się zachować.
-Bądź sobą.A!przy okazji przynieś mi truskawki i bitą śmietanę.Są w lodówce.I jak będziesz wracał zapal światło.
-No jasne…
Gdy Light wszedł do kuchni,L usiadł jak zwykle podkurczając nogi,skończył już lizaka i znowu dumał.,,Ciekawe czy on gra..jeśli tak to znakomity z niego aktor.A jeśli nie? to czuł bym się dziwnie,bo cały czas oskarżam go oto,a on może po prostu…,,z zamyśleń wyrwał go odgłos tłuczonego naczynia i bluzga wymamrotana pod nosem.
-Co się stało.
Starał się aby jego głos był jak najbardziej oschły i beznamiętny,ale w środku aż go paliło aby zobaczyć go i jego minę.
-A nic…tylko Ci talerz stłukłem…prze…przepraszam!
Ostatnie słowa brunet doskonale usłyszał jak i to z jakim trudem blondyn je wymawiał.,,On gra.,,
-No już jestem z tymi twoimi łakociami.
Zapalił światło.Położył talerz i miseczkę na stoliku obok detektywa,a sam usiadł naprzeciwko i zaczął powoli sączyć herbatę.Milczeli.Pierwszy odezwał się Raito.
-Pewnie myślisz,że to wszystko obmyśliłem,prawda?
Lawlieta zaskoczyła rozbrajająca szczerość kolegi.Sięgnął po truskawkę i zatopił ją w bitej śmietanie.
-Tak jestem pewny.A może nie.
Po raz kolejny stwierdził niż spytał i zjadł czerwono biały owoc.Z kącika ust zaczął lecieć mu sok.
-Sok Ci leci po brodzie…masz rację trochę gram,bo nie wiem jak się zachowywać.Co robić…
-Proszę po prostu zachowuj się jak zwykle…
Niczym nie zrażony zjadł kolejną truskawkę i znowu poleciał mu sok.
-No dobra…yhmm…mam proźbę do Ciebie…
-Jaką,Raito?
-Czy z łaski swojej wytrzesz swoja twarzyczkę i szyję bo po porostu..to mnie dekoncentruje.
-Twarzyczkę?
Zapytał szeroko otwierając oczy i uśmiechną się zalotnie.
-Niech pomyślę… – wziął kolejną truskawkę i zaczął ją powoli jeść,ale robił to tak,że nie jeden/jedna by nie wytrzymał…z podniecenia…
,,Ty,ty…prowokacja czy jak?!,,brązowowłosemu nie wiadomo czemu zrobiło się gorąco i zdjął krawat.L spojrzał na chłopaka.Sięgnął po następną.Powoooli patrząc cały czas na podnieconego przyjaciela.,,Ja Cię wykończę zobaczysz.,,.Sok spłynął mu po obojczyku i szedł dalej zostawiając czerwony ślad na bluzce.
W Light’cie gotowało się już,wręcz wrzało.Rozpiął dwa guziki przy szyi i patrzył na niego jak zahipnotyzowany.W końcu brunecik zaczął jeść tylko bitą śmietankę.Lawliet z precyzją chirurga zamoczył palca w miseczce,uśmiechnął się zalotnie i wsunął go do ust trochę ssąc.,,Ja go zabije…,, myślał gorączkowo brązowowłosy wbijając paznokcie w fotel.Czuł lekki dyskomfort w bokserkach.Cichutko jęknął gdy brunet przesunął palca w buzi w górę i w dół.Detektyw otworzył szerzej oczy i nie zwróciwszy uwagi na to jak bardzo męczy chłopaka znowu sięgnął po śmietanę.,,Ja tak mogę całą noc Raito-kun,ale TY raczej nie wytrzymasz…uff…gorąco mi..,,.To było trochę śmieszne jak i ciekawe,ponieważ Raito mocno podniecał sposób konsumpcji słodyczy L’a,a samego L’a podniecał widok rozgorączkowanego Light’a.Można śmiało stwierdzić iż sami się nakręcali na siebie.W końcu Raito nie wytrzymał i wstał z fotela.
-Ja…zaraz wracam…
Skierował się do toalety aby sobie ulżyć ( ^^ ),ale gdy wszedł do niej nic nie robił tylko stał na środku wpatrzony w podłogę.Był zbyt napalony aby cokolwiek zrobić.Nagle usłyszał szept zza drzwi.
-Może pomóc Raito-kun…?Nie chce abyś sobie krzywdę zrobił…
-Ty…się o mnie nie martw…ale jak tak bardzo chcesz…
Wpuścił bruneta i stanął pod ścianą.
Lawliet spojrzał na bardzo wypukłe miejsce,a potem w oczy brązowookiego.
-Aż  tak Cię podniecam,Raito-kun…miło mi.-uśmiechnął się i pocałował go namiętnie.Ich języki odtańczyły swój taniec,a gdy skończyli język czarnowłosego liznął przez materiał penisa chłopaka.Ten jęknął i spojrzał błagalnym wzrokiem w jego oczy.Detektywowi się nie spieszyło i zsunął mu spodnie ujawniając białe bokserki w czarne i czerwone serduszka.Nawet nie wiecie jak ta bielizna rozczuliła naszego czarnowłosego zboczusia (xD).
-Light…-mruknął-nie szarp się tak,bo nie ułatwiasz mi sprawy…notabene ładne bokserki.
-Ta..dzięki.-odburknął obrażony.
-Co jest?coś nie pasuje?
-Tak,Ryuuzaki nie pasuje!..ech…proszę nie męcz mnie tak…
-Hmm..
Uśmiechnął się i zsunął powoli bokserki.Już bez zbędnych ceregieli zabrał się do pracy.Liznął końcówkę i wsunął go sobie do ust.W Light’cie szybko wzrosła temperatura.Długo to nie trwało,bo Light był bardzo podniecony.Gdy doszedł opadł na ziemię ciężko dysząc.Brunet oblizał usta i dokładnie starł i zlizał jego nasienie z policzków.Klęknął przed nim i popatrzył.
-Pomogłem Ci,prawda?
Light kiwnął i cichutko podziękował uśmiechając się.
-To teraz Ty mi pomożesz…samemu to robiąc nie jest aż tak miło…
Light spojrzał zaskoczony,a chłopak pocałował go wsuwając rękę pod bluzkę i pieszcząc sutki.Blondyn jęknął mu prosto w usta i szarpnął go za włosy odchylając mu głowę do tyłu.Zaczął lizać i ssać szyję zostawiając czerwone ślady.Czarnooki podniecony tym mruczał.Blondynek zdjął mu bluzkę i spodnie ujawniając jakby za małe bokserki…
-No popatrz..rano były dobre…-zażartował czarnooki i spojrzał na różową twarz Lighta.
-Noto sprawimy,że znowu będą pasować..-zsunął je i polizał jego męskość,właściciel zacisnął wargi i mruknął.Blondyn doprowadzał go do szału tym lizaniem,gryzieniem…pocałunkami.Coraz szybciej wzrastała w nim temperatura,więc szybciej  oddychał.A gdy czuł,że dochodzi złapał chłopaka mocno za włosy i przycisnął go do siebie.
-Prze..przepraszam…za mocno…
-Nic nie szkodzi.-uśmiechnął się i pocałował wyczerpanego detektywa.
Ubrali się w końcu i ruszyli do salonu.Light nie mógł się oprzeć pokusie i przygwoździł bruneta do ściany i zaczął chaotycznie całować po twarzy,obojczyku i szyi.
-Raito-kun…ja..ci coś powiedzieć muszę…przerwij…no Light! Nastroju na razie nie mam! Ej! – Light trochę go olewał,ale gdy ten zaczął się szarpać,przestał i lekko się odsunął.
-Co jest? Nie masz nastroju?Po tym co było w toalecie…a może cięgłowa boli,co?-zapytał pół żartem pół serio.
-No blisko… brzuch mnie boli…głodny jestem,więc jak teraz coś zjem…-obrócił się w stronę kuchni i podreptał do niej.Blondyn stał i gapił się w ścianę,,Głodny,głodny!…on zawsze jest głodny! A ja nie zawsze jestem…napalony.,, uśmiechnął się i poszedł do towarzysza.Ten stał tyłem do drzwi i mruczał coś pod nosem szykując sobie duużą ,,kolacje,,.Lody,owoce,cukierki..czego tam nie było!.Nagle Light oplótł go ramionami w tali i przytulił do siebie.Detektyw drgnął jakby wyrwany z transu.Uśmiechnął się lekko i dalej bez problemu szykował drugą porcje.Blondyn wdychał zapach słodyczy,owoców i samego L’a,który zapachem nie różnił się aż tak od reszty.Gdy tamten skończył rysować bitą śmietaną po owocach,puścił go i cmoknął w czoło.
-Hmm…fajnie.-mruknął kruczoczarny i sunął do salonu z dwoma wypchanymi talerzami.
-Rozumiem,że będą goście,tak? Tyle tego…
-Nie.Jedno dla mnie,a drugie dla ciebie…
-Yyy…ja mam to wszystko zjeść?
-Tak.-Uśmiechnął się przymrużając podkrążone oczy.
-Ta..raczej po takiej uczcie nie zasnę..
-Na to liczę.-powiedział Lawliet nie odrywając się od talerza.
Raito szerzej otworzył oczy i zabrał się do jedzenia.Po godzinie talerze były puste.Znaczy talerz Ryuuzakiego pył czyściutki,aż lśnił,a talerz blondyna był do połowy pełny.
-Nie smakowało?-zmartwił się czarnowłosy
-Pychota!Ale…na jutro będzie…nie dam rady.
-No ok.Idę leżeć…-wstał i ruszył.Rzucił niby to tak od niechcenia,ale można było się domyśleć o co mu chodzi.Blondyn zabrał tace ze sobą,,Przyda się…,,i ruszył do sypialni.
Rano cała taca była pusta,a łóżko,podłoga i oni sami lepili się od śmietany i nie tylko….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.