niedziela, 13 stycznia 2013
Nie ma to jak szczypta zazdrości..LxLight
Rozumiem…ja ,,mam,,Misę i nie powinienem zwracać uwagi na wybryki L’a i to że ujawnił swoją orientację,ale to nie daje mi spokoju,ten dzień kiedy wparował z jakimś chłopakiem i uradowany siedzieli razem i gadali i gadali…jedli..byłem wściekły gdy ten brunecik dotknął biodro Ryugi..najgorsze,że on nic z tym nie zrobił.Nazywał się Misha i także był brunetem.Miał półdługie, proste włosy,a długa grzywka zwiewnie opadała na lewe oko.Był ,,normalny,, czyli nie wyróżniał się zbytnio od tłumu inteligencją czy czymś więc czemu się nim zainteresował?.Byli ze sobą pół roku i przez te pół roku dawałem subtelnie do zrozumienia,ze go nienawidzę i że kocham L’a lecz oni chyba tego nie widzieli..Byłem zły,a może..zazdrosny?Moja złośliwość nie znała granic i zatruwałem im każde spotkanie.Moje docinki były bardzo trafne co skutkowało ostrą wymianą zdań.Był z nim stosunkowo szczęśliwy co mnie bolało,bo więcej czasu z nim spędzał niż ze mną…ale trzeba przyznać,że Misha ma świetne poczucie humoru.Może to było powodem,że są ze sobą?.Watari dostał prawie zawału gdy się o tym dowiedział no,ale…policjanci patrzyli na nich jak na dziwolongi,a Misa chciała być z dala od nich.Musiałem ich kontrolować,bo zazdrość zżerała mnie.Pamiętam wieczór gdy każdy szedł już do siebie,a ten..został.
-Nie idziesz,Mishaa?
Spytałem nerwowo stukając w blat.
-Zostaje.
Powiedział L patrząc na mnie dziwnie jakby prosił mnie o coś..jakby chciał abym coś powiedział…nie.. zdaje mi się.
-Dobrze tylko bądzcie cicho,bo chcę spać,a jak chcecie baraszkować to nie tu..
-Jesteś bezszczelny…
Mruknął brunet,poprawiając opadający kosmyk Ryuuzakiemu.Krew mnie zalała.
-Nie dotykaj…go.
Wyjąkałem i gdy doszło do mnie co powiedziałem strzeliłem buraka.
-Czemu ma mnie nie dotykać..lubię jak ktoś mnie mizia.
Powiedział L i uśmiechnął się uroczo…lecz nie do mnie.
-Misha ty od zawsze byłeś gejem?
Stali jak wryci patrząc na mnie jak na ufo.
-T..ak.A Ty zawsze byłeś taki wścibski i złośliwy?
No,no mocno chłopak gra.
-Zazwyczaj nie,ale od kiedy ty tu jesteś psujesz mi lekko nerwy..a mam pytanie no bo jesteście już pół roku..robiłeś to już z nim?
Podszedłem do brunecika i spojrzałem wyniośle.Wiedziałem,że jest zakłopotany i nie wie co powiedzieć.Spojrzałem na czarnowłosego,który z jeszcze szerzej otwartymi oczami patrzył się na mnie.Jeśli brunet nie odpowie wygrałem tą walkę,bo to by oznaczało,że ten ich związek to tylko bardzo bliska znajomość i nagroda czyli Ryuga jest mój…w końcu po pół roku patrzenia na to ich migdalenie,ale może się jakoś zgrabnie odetnie?Wtedy gramy dalej.
-…
Tak jak przypuszczałem.
Wyszedłem z pokoju i wbiegłem do swojej sypialni,zamykając się.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Moment..
Otwieram drzwi i widzę Ryugę,który z lizakiem stoi i czeka.
-Mogę?
-Jak chcesz..a gdzie ten cały..jak mu tam?
-Misha..
-No..MISHA.
Jego imię ledwo wychodzi z mych ust,a jak już to czy chce czy nie chcę słychać jak bardzo go nienawidzę.
-Śpi.Zmęczony był.
Co mnie to interesuje?.Ryuuga ja chcę się…
-Przytulić.
-Co?
-Nic…
Głupi jestem,że nie umiem się w język czasem ugryźć..
-No to choć.
Plusem tego ich związku było to iż był milszy.Podszedłem do niego i niepewnie wtuliłem się,wąchając jego włosy,które pachniały ciastami..on był mój i tylko mój!.Na próbę zacząłem go całować po szyi i masować tors.Zareagował tak jak myślałem czyli nie odepchnął mnie wręcz przeciwnie przyciągał mnie do siebie i mruczał.
Poszedłem dalej dotykając dłonią krocza i zacząłem jeździć nią po zszyciu.Ciche stękanie wydobywało się z jego ust co dodało mi pewności siebie.Zawiesił ręce na mej szyi i usiadł na biurku.
-No dalej…nie przerywaj…
Szepnął i pocałował mnie dość perwersyjnie.Byłem w szoku.Czyżby nie zależało mu już na tym bruneciku?.Posłusznie powróciłem do dogadzania mu.Soczyste rumieńce oblały jego twarz,a kropelki potu ujawniły jak bardzo mu się to podoba.
-A co z Mishą?
-Pieprzyć go..
Jęknął głośno opierając głowę o moje ramie.
-No co Ty taki niegrzeczny jesteś…
-Nie… eh…podoba się?
-Nie no mnie bardzo,ale to tak trochę nie fair…
-Zamknij się Raito i rób co należy.Dziś chce być twój…
Zamurowało mnie to wyznanie…ale skoro sam chce..to mi pokazało,ze ten ich ,,związek,,to czysta fikcja i ulżyło mi bardzo.
Zamknął oczy i ścisnął dłonie w pięść.Przez chwilę jego usta były zaciśnięte,aby potem otworzyły się szeroko i dziwnie jęcząc,spuścić się na moją dłoń.Półprzytomny złapał ją i zaczął zlizywać swoje nasienie bardzo dokładnie,mrucząc przy tym i dłonią zaczął rozpinać mi spodnie…
Nadzy leżeliśmy w łóżku i prowadziliśmy dość nietypową konwersację..
-Ja jestem na górze.
Upierał się Ryuuzaki powalając mnie na plecy.
-Nie…bo…ja!
Bum! Gleba na podłogę.Zaczęliśmy się śmiać bez opamiętania,a ja to wykorzystałem i gdy nie patrzył wbiłem się w niego gwałtownie,zakłucając krzyki dłonią.Czułem jak spływa po niej łza lecz nic z tego sobie nie robiłem,za bardzo chciałem tej niesamowitej bliskości z L’em.Po chwili ugryzł mnie w palce nakazując zabranie jej.Z trudem brał kolejne wdechy i nasze jęki zlewały się w jedno.Gdy wyraźnie widziałem,że zaraz będzie szczytował,dziko wyrwał się z moich objęć i rzucił mną na łóżko jak lalką.Ryuuzaki wszedł we mnie i z cichym warknięciem rytmicznie poruszał biodrami.
-C-co…ty…taki drapieeżnyy…
Wyjąkałem z trudem łapiąc oddech i czując wbijane paznokcie w plecy nie było łatwo mówić.
-Widać…że mnie nie znaachsz…!
Krzyknął i padł na moje plecy szybko oddychając.Czułem ciepło w sercu i całym ciele.
-Chciałbym cie poznać..
-Daleka droga do tego.
-Dam radę.
Pocałowałem go i zasnęliśmy w objęciach.
Misha ,,niestety,, poszedł w odstawkę.Oczywiście L zrobił to niebywale delikatnie mówiąc mu,że to koniec i kropka.Z Ryuuzakiem spotykam się co noc i co noc doszkalam go w rzeczach,które teoretycznie on powinien znać,ale tak wyszło,że no niestety lub stety ja go uczę..co mu się podoba.Nikt o nas nie wie i to też jest całkiem ciekawe.Myślą,że jesteśmy tylko przyjaciółmi…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.