czwartek, 17 stycznia 2013

Rozdział 9


Wzór

Ponowne spotkanie członków grupy było krótkie, ale nie obyło się bez wymiany szorstkich słów. Raito uważnie słuchał każdego słowa, które wydobywało się z ust jego ojca, ale nie odpowiadał. Jego ojciec się martwił – jak czułby się każdy rodzic na wieść, że jego dziecko zniknęło w środku nocy, w czasie burzy. Matsuda najwyraźniej był zdezorientowany tym, że Raito zadzwonił do ojca jeszcze przed spotkaniem z L. Wszyscy wydawali się zakłopotani, z wyjątkiem Ryuuzakiego i Raito.

Poklepując ojca po ramieniu, Raito odwrócił się i podszedł do windy. L podążał za nim bez pośpiechu, a kiedy drzwi się zamknęły, spojrzał w dół na łańcuch, który znowu ich łączył.

Raito przemówił pierwszy, krzyżując ręce na piersi. „Ryuuzaki, wiem, że naprawdę wierzysz, że jestem Kirą. Widziałem procenty. Myślę, że dlatego uciekłem. Myślałem, że używasz naszej 'przyjaźni' jako sposobu na dostanie się do mojej głowy, by upewnić się czy jestem, czy nie jestem Kirą."

L spojrzał na niego, marszcząc brwi. „Te notatki były na moim laptopie tylko dlatego, by sprawdzić twoją reakcję. Wiedziałem, że pewnej nocy za mną pójdziesz. Musiałem znać twoją odpowiedź. Chyba nie muszę mówić, że twoja reakcja była całkowicie odmienna od tego, czego oczekiwałem."

Raito również zmarszczył brwi. „Więc mnie oszukałeś?"

Potrząsając gwałtownie głową, L podniósł kciuk do dolnej wargi. „Nie, nie, nie oszukałem cię, Raito-kun. Po prostu pokazałem ci statystyki z czasów zanim dołączyłeś do śledztwa."

Oczy Raito zrobiły się okrągłe. „Masz na myśli, że podejrzewałeś mnie zanim pozwoliłeś mi dołączyć do sprawy? Co się zmieniło?"

L odwrócił się do niego. Podnosząc dłoń, dotknął jego policzka, przeciągając bladą ręką po jego skórze. „Twoje oczy."

Winda otworzyła się i L opuścił rękę, wychodząc z metalowej maszyny. Raito podążył za nim jak zgubiony szczeniaczek, zakłopotanie płonęło na jego twarzy. Znów był w swoim więzieniu, w miejscu, gdzie zmieszanie było nieodłącznym, nieznośnym przyjacielem. Cholera, L musi się nauczyć, że przyjaciele nie powinni dotykać się z takim uczuciem! Raito przesunął palcami po włosach i stłumił chęć by krzyknąć. Stłumił ogólnie wszystkie niepotrzebne emocje i uspokoił się. Mógł to zrobić. Na pewno mógł.

L otworzył drzwi i ostrożnie je za sobą zamknął. Potem rozkuł kajdanki owijające jego nadgarstek, trzymając spuszczoną głowę do chwili, kiedy kliknął zamek. Raito również patrzył.

„Ryuuzaki?"

„Gdy jesteśmy w tym pokoju, nie musisz nosić łańcucha. Nie widzę powodu trzymania cię pod kluczem, gdy jestem z tobą, zdolny do powstrzymania wszelkich twoich poczynań." L przystąpił do niego i umiejscowił klucz w sekretnym zamku jego kajdanek. Raito patrzył, jak srebrny metal zsuwa się z jego nadgarstka i na sposób, w jaki L zatrzymał palce na jego posiniaczonym ciele. Raito zaryzykował uśmiech i pozwolił swojej ręce opaść, rozłączając palce Ryuuzakiego. Odwrócił się, ale nie zanim zobaczył przebłysk niezadowolenia w spojrzeniu detektywa.

„Nie ma nawet dziewiątej, Ryuuzaki. Czemu tu siedzimy?" zapytał Raito, idąc w kierunku kanapy. L podążył za nim powoli, jego kciuk dotykał ust. Nie usiadł, gdy Raito położył się na kanapie, po prostu patrzył spod przymkniętych oczu.

„Chyba to naturalne, że przyjaciele razem spędzają czas wolny, prawda?" zapytał L, usadawiając się na stoliku do kawy. Raito uniósł głowę, zaskoczony.

„Nie… ale to nie w twoim stylu, Ryuuzaki. Gdzie tkwi problem?"

Paznokieć dość agresywnie zaatakowano ustami L, zanim został zdeponowany na jego kolanach, wraz z innymi palcami. Teraz detektyw dla odmiany zaczął bawić się skrawkiem swojej bluzy i zmarszczył brwi, widząc tam plamę. „Amane-san nie może się już z tobą widywać."

Raito zamrugał. „Zaraz, co?"

L spojrzał gorliwie na swój kciuk, zanim pozwolił szarym oczom zmierzyć się z spojrzeniem Raito. „Odciąga cię od sprawy, tak? Nie widzę sensu kontynuowania tej znajomości."

Jąkając się, Raito usiłował desperacko uchwycić ostatnie kawałki zdrowego rozsądku. „Ale – Misa była – no, mam na myśli, że – co do cholery?"

Mowa zawiodła Raito, śmiejąc się maniakalnie, gdy galopowała sobie w dal, ku zachodzącemu słońcu. L spojrzał jeszcze raz na plamę zdobiącą jego koszulę, zanim wstał. Przeszedł obok Raito – który wciąż próbował się pozbierać – i poszedł do sypialni. Chwilę później wrócił, z zadowolonym z siebie uśmiechem, nowy biały sweter wisiał na jego szkieletowatej sylwetce. Raito w końcu uspokoił swój przegrzany mózg i masował sobie skronie.

„Ok, powiedz to jeszcze raz." wymamrotał, zezując jednym okiem na Ryuuzakiego.

„Planuję usunąć Amane-san z pokoju, w którym pracujemy. Będzie mogła cię widzieć tylko w czasie posiłków, ale to wszystko. Chcę, abyś pomagał nam w śledztwie, a jest to niemożliwe jeśli Amane-san będzie paradować po pokoju."

Zamykając oczy, Raito policzył do dziesięciu zanim odpowiedział „Ty… Jestem taki zdezorientowany." To był wspaniały wyczyn, że Raito to przyznał, choć może nie do końca zdawał sobie sprawę ze słów, które opuściły jego usta. Z drugiej strony, zdradzieckie litery uformowały się w jego umyśle, omijając racjonalne myślenie i pobiegły prosto do ust. Zamrugał, zdziwiony, gdy słowa raz jeszcze pojawiły się w jego głowie, czekając na sąd. Jedyna myśl jaka uformowała się obok nich, gdy zdał sobie sprawę, co powiedział – Cholera.

L poderwał głowę, zakłopotany wyznaniem Raito, zanim usiadł z powrotem na swoim stoliku. „Przepraszam, Raito-kun, nie miałem zamiaru cię dezorientować. Chciałem po prostu oznajmić, że nie będziesz miał więcej przy sobie Amane-san."

Więc zamiast tego będę miał ciebie, tak? Raito miał ochotę zapytać. Upewnił się, że słowa napotkają twardą barierę racjonalizmu zanim będą miały szansę się wymknąć. Westchnął, siadając prosto i opuszczając palce ze skroni.

„W porządku, mogę z tym żyć. Ale, skoro jemy wszystkie posiłki w sali sprawy, to jak Misa ominie twoje zasady, by mnie zobaczyć?"

L zastanawiał się nad tym przez chwilę, kciuk bezmyślnie przesuwał się po jego dolnej wardze. Raito obserwował ten ruch, zahipnotyzowany, zanim odepchnął się i zamknął oczy. Jeśli nie widzi L – nie, skończ tę myśl, zanim ona się skończy.

„Wprowadzę poprawki. Jeśli Amane-san zaakceptuje to, że nie może już widzieć cię o dowolnej porze dnia i nocy, pozwolę jej na tę małą swobodę."

Raito opadł z powrotem na kanapę, całkowicie wykończony. Nie robili nic poza rozmową, ale rozmowa z L była jak rozmowa z innym gatunkiem. Skomplikowana i nie zawsze jednoznaczna.

„Czy jesteś zmęczony, Raito-kun? Zauważyłem, że twoje zapotrzebowanie na sen staje się nieregularne. Proponuję, żebyś położył się dziś wcześnie, dzięki czemu szok z powodu nie-mania przy sobie Amane-san nie uszkodzi twojego mózgu." stwierdził L, kiwając głową. Raito gapił się na niego, zmieszanie zagościło na jego twarzy. Znowu.

Zaraz, to po co on tu wrócił?

Raito owinął ramiona wokół poduszki, oczy mrugały, znużone, jak spóźniona refleksja. Otworzyły się gwałtownie, gdy zdał sobie sprawę, że wcale nie tuli do siebie poduszki, jak miał w zwyczaju – nie żeby miał zamiar kiedykolwiek przyznać się do takiej słabości. Nie, zamiast tego jego ręce były owinięte wokół szczupłej sylwetki, onyksowe włosy łaskotały jego podbródek. Zamrugał i spojrzał w dół na detektywa, którego ręce były wplątane w koszulkę Raito, jedna zaczepiona o kołnierzyk, a druga położona delikatnie na jego brzuchu.

Raito lekko podniósł głowę, uważniej przyglądając się swojemu detektywowi. Usta L były lekko rozchylone, powieki drgały, gdy śnił. Jego twarz była koloru porcelany, lub kości słoniowej, maska znikła. Raito uśmiechnął się, pozwalając jednej ręce powędrować do włosów L, bawiąc się jedwabistymi kosmykami. L wyszeptał coś, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi, powodując, że chłopak zesztywniał lekko. Zrelaksował się znowu, gdy L ułożył się wygodnie i pozwolił swoim ramionom znów owinąć się wokół starszego chłopaka. L zdawał się patrzeć na niego spod przymrużonych powiek, Raito czuł jego twarz pocierającą delikatnie o szyję i podskoczył lekko gdy poczuł usta muskające jego tętno. Przełknął i zamknął oczy, starając się ignorować ciepły oddech, leciutko pieszczący jego skórę. Następne mruczenie, następny ruch. Raito czuł ogniwa łańcucha tańczące na jego piersi, gdy człowiek cierpiący na bezsenność wiercił się w czasie zasłużonego snu. Raito pomyślał o możliwościach. Mógł delikatnie odplątać L od siebie, ale nagły przypływ egoizmu odrzucił tą propozycję niemal natychmiast. Mógł przyciągnąć detektywa bliżej, prawdopodobnie pozwalając swojemu samolubnemu ego zatryumfować, i rozkoszować się uczuciem ciepłego ciała L przy jego ciele. Delikatny rumieniec pokrył jego policzki.

Księżyc świecił przez okno, a Raito patrzył na jego powolny upadek. Jego powieki stały się ciężkie, ale nie chciał jeszcze wracać do snu. Chciał trzymać L w ramionach, czuć się chciany, może nawet pożądany? Następny rumieniec pojawił się na jego policzkach. Był przecież pożądany; wszystkie dziewczyny w szkole łasiły się do niego, podobnie jak niektórzy chłopcy. Ale on był neutralny w tym względzie, nigdy nie miał problemu z chodzeniem na randki. Ale ta jedna osoba, której chciał, jedyna osoba której uczucia potrzebował – był dostatecznie przestraszony. Nigdy nie pracował na związek. Wszystkie jego 'miłości' były raczej jednostronne, a nawet jeśli na początku czuł coś do partnera, to szybko odnajdywał tą osobę zbyt głupią albo stanowczo zbyt lepką.

Westchnął, mierzwiąc delikatne włosy L. Detektyw mruknął coś i poruszył się, ręka owinęła się delikatnie wokół jego ręki. Raito uśmiechnął się w jego kierunku, jego druga ręka odgarnęła kosmyki nieporządnych włosów. Chciał, by ten moment trwał wiecznie, by mógł już zawsze cieszyć się ciepłem wypływającym z drugiego chłopca.

Jego powieki opadły, a on stłumił ziewnięcie, zagłębiając głowę w poduszkę i splatając palce z palcami swojej miłości. Ta jedna myśl przebiegła przez jego umysł delikatnie, niczym piórko na wietrze. Chciał przeanalizować te słowa, ale jego mózg zaczął już się wyłączać, i zapadł z powrotem w sen z tą jedną myślą w głowie.

Jego miłość. Jego L.

Misa nie była pod wrażeniem. Raito wzdrygnął się, gdy słowa opuściły wargi L, słowa, których Misa najprawdopodobniej nie zrozumie, po prostu dlatego, że były poza zasięgiem jej słownictwa. Ale wiedział, że patrzy ze zdziwieniem na jego twarz i starał się ze wszystkich sił nie udusić swojego detektywa.

„… i z tego powodu nie pozwalam ci więcej na odwiedzanie Yagami-kuna w czasie pracy nad śledztwem," L skończył z pojedynczym przytaknięciem. Raito czekał, aż bomba zegarowa w postaci Misy wybuchnie. Co zaskakujące, po prostu wzięła głęboki oddech i uśmiechnęła się.

„Oczywiście, Ryuuzaki! Misa nie chce przeszkadzać w śledztwie. Raito-kun musi się skupić, o tak, musi." uśmiech Misy pogłębił się i nagle Raito zaczął się bać.

„Ale! Ryuuzaki powiedział, że Misa nie może widzieć Raito-kuna, gdy pracuje, ale Misa może odwiedzać go gdy nie pracuje, prawda?"

Raito na kilometr wyczuł zasadzkę. Najwyraźniej, jego detektyw nie. Najbardziej skuteczny detektyw na świecie, a nie widzi prostej pułapki, którą zastawiła na nich Misa.

„To prawda." te słowa obwieściły światu zwycięstwo Misy, a uśmiech opanował całą jej twarz. Raito skulił się.

„Więc Misa może widzieć Raito-kuna, gdy wszyscy wyjdą, w jego pokoju!" Misa klasnęła w dłonie. Raito pozwolił sobie na zaniepokojone westchnienie, a L mrugał, zaskoczony. Zwracając uwagę na detektywa, tak długo dźgał go w ramię aż L spojrzał na niego.

„Twoja wina. Napraw to teraz." wysyczał, wystarczająco cicho, by Misa nie mogła ich usłyszeć. L obejrzał się, krzyżując swoje szczupłe ramiona.

„Amane-san, Ra…. Yagami-kun i ja pracujemy w pokoju do późnych godzin nocnych. Więc jeśli masz zamiar zrzec się snu by zobaczyć swojego cennego Yagami-kuna, to jesteś bardziej przekonana o jego miłości do ciebie niż ja."

Auć. Raito drgnął, i nawet spróbował ignorować fakt, że L prawie użył jego imienia. Po prostu wyłożył się na następnej fali zaniepokojenia i Raito mógł zauważyć widoczne drganie jego wargi. Znowu westchnął.

„Misa, to, co Ryuuzaki chciał – i nie udało mu się – powiedzieć, to to, że muszę się skupić. Jest mało prawdopodobne, że będziesz mogła mnie widzieć, nawet, gdy wszyscy wyjdą. To, co powiedział Ryuuzaki to prawda; zwykle pracujemy do późna. Czasy posiłków są jedyną okazją, byś mogła mnie ułaskawić swoją boską obecnością."

Pochlebstwa zawsze działały w szkole i Raito nie widział powodu, by miały nie zadziałać na Misę. Oczywiście, jej oczy rozjaśniły się na myśl, że jest boginią Raito, ale nie do końca załapała sarkazm, którym ociekały jego słowa. L spojrzał na niego z uznaniem, z podniesioną brwią, lekki uśmiech wykrzywił jego usta.

„Misa się zgadza!" krzyknęła nagle, przytulając się do szyi bruneta. Nie miał czasu odsunąć głowy, dostając mokrego całusa w usta. W końcu puściła – całkowicie z inicjatywy Raito, który ostrożnie odplątał jej ramiona ze swojej szyi.

„No to zobaczymy się na obiedzie, Misa." Raito oznajmił pożegnanie, ciągnąc za sobą uśmiechniętego od ucha do ucha detektywa. Misa pomachała, jedną ręką trzymając się za serce, z miłosną ekspresją wymalowaną na jej twarzy. Raito jęknął cicho zanim zamknął drzwi i odkręcił się do L.

„Czy nie mówiłem, żebyś był delikatny? A co się stało z tym całym 'najlepszym detektywem'? Ona nie jest kolejną głupiutką blondynką, Ryuuzaki. Potrafi być cholernie przebiegła gdy chodzi o organizowanie sobie ze mną czasu!" warknął, przyszpilając detektywa do ściany. L patrzył na niego z tym samym nawiedzonym uśmiechem na ustach.

Nagle przesunął się do przodu, szarpiąc koszulę Raito w tym samym czasie, zderzając ich usta. Oczy chłopaka zrobiły się okrągłe a on odepchnął się niemal natychmiast, z ustami otwartymi ze zdumienia. L patrzył na niego delikatnym uśmieszkiem.

„Amane-san nie może cię całować, jeśli ja nie mogę. Nowa zasada tej gry." L przepchnął się do przodu, pocierając wargami o wargi Raito, zanim prześliznął się obok niego. Raito podążył za nim w oszołomieniu, jego umysł zamglił się, skupiając myśli tylko na pocałunku. Nagle do głosu dorwał się gniew. Czy już tego nie przerabiali? Czy L nie przyznał – całkiem jasno – że są tylko przyjaciółmi, że nie odwzajemnia jego uczuć? Sfrustrowany chłopak szarpnął za włosy, tłumiąc rozdrażniony jęk.

Ekstra. Też zagra w tą grę. I wygra.

Pora obiadu nadeszła zbyt szybko, a wraz z nią Misa. Natychmiast usiadła Raito na kolanach, nogi owinęła wokół jego ud gdy spróbował ją strącić. Zakopała twarz w jego piersi, zaraz pod podbródkiem. Raito poczuł, że jego oko drga i ostrożnie podniósł rękę by poklepać ją po plecach.

L odwrócił się do nich, a Raito zobaczył gniew wynurzający się z hebanowych oczu. Jego policzki zarumieniły się, warga zaczęła drgać. Raito nie mógł powstrzymać uśmiechu, gdy ujrzał plan formujący się w jego umyśle. Jeśli pocałuje Misę, L odwzajemni się, również pocałunkiem. Wyglądało na to, że, by osiągnąć to, czego chciał, będzie musiał najpierw stracić trochę dumy, ale postanowił zaryzykować.

„Misa cieszy się, że Ryuuzaki dotrzymał słowa! Teraz Misa ma Raito-kuna dla siebie przez całą godzinę! A to oznacza, że Misa będzie całować Raito-kuna tak dużo razy, jak chce!" tempo przemówienia Misy wzrosło, a Raito wzdrygnął się lekko na jego dźwięk. A potem pozwolił blondynce szybko się pocałować.

Misa pisnęła z zachwytu gdy Raito nie odwrócił się, jak zwykle robił, i owinęła ręce wokół jego szyi. Raito cieszył się, że reszta drużyny wyszła gdzieś na obiad, zostawiając ich trójkę samą na czas posiłku. Pozwolił blondynce złapać swoje usta powtórnie, ale odepchnął ją gdy tylko się spotkały. Nagle poczuł się podle. To było jakby potwór obudził się w jego żołądku, i przedzierał się przez miękką tkankę, powodując mdłości. Spojrzał w bok by zobaczyć, że L drży, oczy ma ciasno zamknięte a palce wbite w oparcia krzesła. Mdłości nasiliły się, Raito ze wszystkich sił próbował je powstrzymać. Co się dzieje?

Misa podniosła głowę, patrząc jak jej niby-chłopak walczy o oddech. „Raito-kun? Czy wszystko w porządku?"

Nie, nie, nie. „Nie. Pozwól mi wstać, Misa." odepchnął ją i wstał, szarpiąc gorączkowo za łańcuch łączący go z jego drugą połówką. L otworzył oczy i ostrożnie wstał, pośpieszając za Raito do łazienki. Misa podążyła za nimi, zdenerwowana, ale zatrzymała się, gdy L na nią spojrzał.

„Amane-san, proszę, wróć do swojego pokoju. Zawołam cię, gdy Yagami-kun poczuje się lepiej." oświadczył L, odwracając się plecami do blondynki. Raito patrzył jak jej twarz opada, a zmieszanie błyszczy w oczach, ale skinęła ze zrozumieniem i zostawiła ich samych.

„Przepraszam" wychrypiał Raito, wciąż walcząc o oddech. Czuł, że coś przewraca mu się w żołądku, ściskając jego płuca.

L skierował na niego wnikliwe spojrzenie. „Przepraszam? Za co, Raito-kun?"

Gniew w jego głosie był oczywisty i Raito odwrócił się, nurkując do łazienki by wreszcie wypuścić na wolność bestię ze swoich wnętrzności. Gdy skończył, wyszedł na zewnątrz, masując gardło, jakby coś złapał.

„Ustanowiłeś nowe zasady gry. Chciałem przemienić je na moją korzyść, za co przepraszam." Raito zauważył lekkie schylenie jego głowy i drgnął, czując palącą sensację w przełyku.

L westchnął i opadł na ścianę, stopy blade i bose na zimnych kafelkach. Jedna ręka zamknięta na łokciu a druga w pobliżu ust, kciuk trącał jego dolną wargę. Raito patrzył przez kilka cichych, lakonicznych momentów zanim L odepchnął się od ściany i schował ręce do kieszeni.

„Wróćmy do pracy, Raito-kun. Nie ma sensu tu stać, zastanawiając się nad wytłumaczeniem. Możemy?"

Raito przełknął i podążył za L do pokoju śledztwa. Zastanawiał się niewyraźnie, czego miało dotyczyć to 'wytłumaczenie' i dlaczego L użył takiego słownictwa. Zmęczenie owładnęło nim, gdy usiadł ciężko na fotelu na kółkach. Komputery zostały włączone, Obiad, który Watari tu przyniósł, zostawiony, by powoli stygnął na stole za nimi.

Żaden nie przemówił.

Dni mijały. Ani detektyw, ani podejrzany nie mówili więcej, niż było to konieczne. Tak jakby wrócili do czasu sprzed ucieczki Raito, albo jakby czas był nieskończoną ilość razy przewijany i odtwarzany na nowo. Raito uważał to za bardzo nużące.

Pewnej nocy, gdy oboje mozolili się nad niebiesko lśniącymi komputerami, Raito miał objawienie. Nie było to silne uczucie, ale wystarczyło, by przestał na chwilę pracować i zapatrzył się w ekran.

Co się stanie, gdy sprawa się skończy?

Ta myśl była przyłączona do mnóstwa przesłodzonych obrazków, a Raito zignorował je, wracając do pracy. Nagle jego oczy znalazły coś. Marszcząc brwi, powiększył to i został niemal oślepiony przez biel fotografii. Zwężając oczy by zminimalizować obrażenia, szybko skopiował czarny tekst i oddech niedowierzania uciekł z jego ust.

Znalazł to.

Nic nie powiedział do swojego cichego towarzysza, po prostu zminimalizował okno i zapisał je jako dokument. Potem kontynuował pracę, jakby nic się nie stało.

Następnego dnia Raito otworzył dokument i zawołał L, ignorując falę gorąca, która przebiegła przez niego w odpowiedzi na bliskość detektywa, wskazując na swoje odkrycie. L pokiwał ze zrozumieniem i zwołał spotkanie drużyny. Znaleźli Kirę. Ale Raito czuł, że coś jest nie tak. Mała część jego przepracowanego umysłu mówiła mu, że to jeszcze nie wszystko; że bez względu na to kiedy złapią podejrzanego Kirę, czas będzie wciąż biegł naprzód, prowadząc do nieuniknionego końca. Raito przygryzł wargę, gdy L wyjaśniał co trzeba zrobić i jak wszystko poprowadzić we właściwym czasie. Niektórzy krzyczeli, że to nonsens, ale L w końcu przekonał ich do swojego punktu widzenia, odsyłając wszystkich z pokoju, gdy skończył swoje wyjaśnienia.

L odwrócił się do Raito, jego plecy wyprostowały się z własnej woli, oczy były na poziomie oczu podejrzanego. Raito obserwował go uważnie, jego umysł wirował od możliwości, wszystkie sprowadzały się do oskarżenia. Ale jedna myśl przeświecała przez tą plątaninę, ta, którą poczuł, gdy odkrył, że tuli do siebie L zamiast swojej poduszki.

Miłość. Kochał L. Nigdy się do tego detektywowi nie przyzna, ale Raito czuł jego umysł trawiący te słowa, rozdzielający je, martwiący się o nie. Takie proste słowo, 'miłość'. Nie miało jednej definicji ani rozwiązania. Wszystko zależało od reakcji i interakcji, a produkt będzie niewytłumaczalnie określony przez same działania. Raito zastanawiał się niewyraźnie, czy jego akcje składały się na poprawny wzór miłości. Wątpliwości zżerały go, wpuszczając ciemność do jego myśli. Nie chciał o tym myśleć, nie kiedy skończył budowanie barier, nie kiedy przestał wracać do słodkich pocałunków, ciepła i pożądania. Potrząsnął głową i spojrzał na L zza swojej grzywki.

„Raito-kun," wyszeptał cicho L, a Raito spojrzał w górę, jego rdzawe tęczówki zatopiły się w hebanie. L posłał mu delikatny uśmiech, jeden z tych, które obejmowały również jego oczy. Raito spanikował i szybko ułożył zadowalające zdanie, „Możemy teraz znaleźć Kirę. Śledztwo jest niemal zakończone."

Niewypowiedziane słowa przenikały umysł Raito i usiadły na jego delikatnych barierach, sprawiając, że wykrzywił się.

Ale co będzie dalej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.